"W wielkiej żyliśmy wannie i rzadko tak
wypełzaliśmy na suchy ląd.
Czarodziejka gorzałka tańczyła w nas,
meta była o dwa kroki stąd."
Budka Suflera - Jolka, Jolka
pamiętasz.
- Boże
kochany, chyba tu zakiełkuję! - westchnęła Michalczyk, pukając paznokciami o
płytkę chodnika. - Wyjechali z Warszawy czy co?
-
Cholera wie. - Kubiak wzruszył ramionami. I jemu przestało się podobać
siedzenie na lichym kocyku, umiejscowionym na wychłodzonej ziemi. Mimowolnie
spojrzał na zegarek. Minęło zaledwie dwadzieścia minut od poprzedniego
sprawdzania czasu, a czuł się, jakby wegetował tu całą wieczność. - Mam
nadzieję, że szybko pojawią się na widnokręgu, cztery litery mi marzną.
- Co jak
co, ale Budda to raczej z ciebie marny - zielonooka uśmiechnęła się złośliwie,
dla zabawy uderzając szatyna w ramię.
- Jestem
jedynie jego podróbką, mój pęcherz nie wytrzymałby takich wariacji - odparł ze
śmiechem.
- W
trosce o twoje zdrowie zaproponuję ci aklimatyzację w moim samochodzie.
Przystajesz?
- A mam
inne wyjście? - powrócił do pozycji pionowej, otrzepując ręce.
- Wiesz,
zawsze możesz skapitulować i wrócić do mieszkania - wysnuła Julia, otwierając
drzwi granatowego wozu.
- Wtedy
szanse na złapanie Bartmana będą równe zeru - sprostował, znikając wewnątrz
auta. Oparł się plecami o obicie tylnej kanapy, kładąc nogi na fotelu kierowcy.
- Nie za
wygodnie? Może jeszcze obiadek ci podać? - prychnęła szatynka, zaplatając górne
kończyny na klatce piersiowej.
- Skoro
proponujesz, to chętnie. Nie pogardziłbym, gdybyś również jakiś telewizor
zamontowała - wydął policzki.
- Mówił
ci ktoś kiedyś, że jesteś bufonem? - wywróciła oczami, zatrzaskując
drzwiczki.
- Bywało
- rzucił, z zainteresowaniem oglądając swoje paznokcie.
Słońce
zniknęło za horyzontem, temperatura znacząco spadła, maleńkie rośliny trawiaste
usztywniły swą konstrukcję. Wiosenne wieczory to prawdziwa zmora dla
zmarzlaków. Bez ciepłej bluzy do narzucenia na siebie ani rusz.
Kubiak
wyglądał przez okno samochodu, skupiając swój wzrok na migającej lampie
ulicznej. Do jego uszu dochodziły urywki piosenek, które przepływały w
słuchawkach Michalczyk.
- Czego
słuchasz? - zapytał, nie odrywając spojrzenia od źródła światła.
- Tak
ogólnie to rapu. - wyciągnęła jedną słuchawkę. - Jak dla mnie bardzo
emocjonalna muzyka, ukazująca prawdziwe życie.
-
Zbytnio nie interesuję się takim rodzajem, delektuję co najwyżej jakimiś
przelotnymi utworami.
- Nie
wiesz, co tracisz - szatynka uśmiechnęła się promiennie, a na jej twarzy
ukazały się dwa maleńkie dołeczki. Wsadziła przenośnik dźwięku do ucha Michała,
włączając piosenkę Paktofoniki.
- Nawet
jeśli wszyscy już w ciebie zwątpili, pokaż, że się mylili. Nie czekaj ani
chwili dłużej, życie to nie zawsze droga, na niej róże - wers śpiewany
przez Magika krążył mu po głowie. Upojony kilkunastoma utworami polskich
raperów, oddał się w objęcia Morfeusza. Śnił o dziewczynie opatulonej kapturem,
z wyraźnym napisem Hip Hop ponad wszystko na szarej
bluzie.
Ten
poniedziałkowy poranek nie był utrapieniem. Opuszczałam szpital, objęta przez
ukochanego. Zapach jego perfum wypełniał me nozdrza, smak ciepłych ust błądził
po wargach, piękno zielonych oczu przelatywało przez głowę z prędkością
światła. Zaczęłam starą historię od nowa z nadzieją, że nie wkradną się do niej
żadne zawiłości i niepowodzenia. Mogliby mi zabrać wszystko: pieniądze, dom,
ogród, wakacje, komputer. Nie szkodzi. Całe swe szczęście miałam zawarte w
dwóch osobach: dwumetrowym siatkarzu i maleńkiej kruszynce, rozwijającej się
pod mym sercem.
Zasiadłam
po prawicy kierującego, z uśmiechem zapinając pas. Kuriozalne wyciągnięcie ust
przez Zbyszka wprawiło mnie w niepohamowany chichot. Odpalił silnik Megane,
dołączając do ruchu drogowego.
- Byłaś
kiedyś w takim miejscu, które można by określić mianem raju? - wystrzelił z tym
pytaniem ni z gruszki, ni z pietruszki.
Czule
dotknęłam jego dłoni, spoczywającej na skrzyni biegów.
- Ty
mnie tam zaprowadziłeś, i to wielokrotnie.
Nie
odpowiedział. Uśmiechał się promiennie przez resztę trasy, masując me kostki u
palców w czasie postoju na światłach.
Zajechaliśmy
na ulicę, przy której stał dom zielonookiego. Przybrał zdziwiony wyraz twarzy,
widząc granatowe auto zaparkowane przed bramą. Wzruszyłam ramionami, aby po
chwili dokładniej przyjrzeć się maszynie. Ustawienie cyfr i liter na tablicy
rejestracyjnej wydawało mi się znajome.
- To
chyba samochód Julii - w pewnym momencie doznałam oświecenia. Odpięłam pas
zabezpieczający i zwinnym ruchem opuściłam Megane.
- Jakiej
Julii? - głos Zbyszka zza pleców obił mi się o uszy.
- Mojej
przyjaciółki - odparłam zwięźle, krocząc w stronę auta. Potarłam rękawem
zaparowaną szybkę. Doznałam szoku, widząc zaistniałą w środku scenerię.
Ukochane słuchawki Michalczyk zostały umiejscowione na wycieraczce do nóg, a
sama właścicielka smacznie drzemała na torsie Kubiaka, który delikatnie
obejmował się ramieniem. W największe osłupienie wprowadził mnie jeden fakt:
Skąd oni się, do cholery jasnej, znają i co robią w jednym samochodzie?
- Orzesz
w mordę, albo mam zwidy, albo Michał naprawdę kima w towarzystwie twojej
kumpelki. - Bartman przesłonił wargi dłonią, hamując śmiech. - Aż nie mogę powstrzymać od zepsucia
tej uroczej chwili.
Zanim
zdążyłam zareagować, obleciał granatową maszynę i z całej siły pociągnął za
drzwi, które służyły za oparcie Michałowi. Szatyn zdrowo uderzył o chodnik,
przyjmując na siebie ciężar towarzyszki. Jego błoga mina w ciągu kilku sekund
przybrała formę marsowej.
- Czy
ktoś ci, tępaku, zasadził porządnego kopa w dupę?! - zaterkotał, rozmasowując
kość ogonową. - Za wizyty u kręgarza ty mi będziesz płacił.
-
Wiedziałam, że moja przyjaciółka wiąże się z wariatem - Julka wywróciła
teatralnie oczami. Opuściła poduszkę pod głowę w postaci klatki piersiowej
Miśka i rzuciła mi się na szyję. - Natko, Natalio, Nataleniu, możesz mi
powiedzieć, gdzieś ty była?! Cholernie się martwiłam.
- Puść
mnie, błagam, mój kręgosłup już ma jeden ciężar do noszenia, drugiego nie
wytrzyma - wydyszałam. Szatynka odskoczyła jak oparzona. - Dziękuję. Przez cały
czas byłam ze Zbyszkiem, odwiedziłam stare mury szpitalne.
- Jak to
szpitalne?! - wykrzyknął Kubiak, który zdążył poskładać się do kupy. - Coś nie
tak z dzieckiem?
-
Wszystko w porządku, to tylko małe zawirowania. - potajemnie puściłam perskie
oko Bartmanowi. - Bardziej zastanawia mnie to, co tutaj robicie.
-
Czuwałam pod domem Zbyszka, oczekując twojego przybycia. Wtedy ten bęcwał się
napatoczył, i tak przesiedzieliśmy, a raczej przespaliśmy noc w moim
samochodzie.
- Nie
zapominaj, że ten bęcwał użyczył ci swojego ciała dla wygody - prychnął
żartobliwie Misiek.
- Też mi
wygoda, przyjemniej by było opierać głowę na kamieniu - wystawiła język w jego
stronę, zaśmiewając się jak dziecko.
-
Zamieniliście się czaszkową galaretą z brzdącami? - zakpił Zibi, na którego
twarzy zakwitł złośliwy uśmieszek.
- I kto
to mówi, chodząca głupota! - odwrócił kota ogonem szatyn. - Kobietę odzyskałeś,
ale kontrakt możesz stracić! W Bernardim krew aż kipi. Jeśli się z nim w
jakikolwiek sposób nie porozumiesz, przygotuj rączkę do machania klubowi na
pożegnanie.
- Kurwa,
mowy nie ma! - no tak, rodowity Polak to jedno określenie używa jako
urozmaicenie. - Muszę ratować swój honor zawodnika, i to migiem! - opuszkami
palców wystukał numer w telefonie i przykładając go do ucha, odszedł na stronę.
Zażarcie dyskutował z trenerem, wymachując wolną ręką w abstrakcyjny sposób.
Batutę mu trzeba było wcisnąć w dłoń, zrobiłby niepowtarzalne, uliczne show.
- I co?
- zapytała Michalczyk, korzystając z chwilowego wyłączenia zielonookiego z
konwersacji. Jej mina niewiniątka mówiła sama za siebie, na jakie tory skieruje
pytanie. - Między wami znów będą same serduszka, kwiatuszki i inne pierdółki
kojarzące się z miłością?
- Jul,
nie podkradaj młodszej siostrze rozlewnych gazetek, dobrze? Fatalnie wpływają
na twoje mózgowie. - popukałam przyjaciółkę w odkryte czoło. - Czas pokaże, co
los dla nas przygotował.
- Mam
nadzieję, że przyszłość jest wam pisana różową kredką - na jej twarzy zagościł
szeroki uśmiech.
- Chyba
go pogięło! - wykrzyknął oburzony Bartman, kiedy dołączył do towarzystwa. Z
impetem kopnął w leżący kamyczek.
-
Wywalił cię na zbity pysk? - Michał zatarł ręce, zaśmiewając się złośliwie. -
Czekałem na taką wiadomość z zapartym tchem!
- Jakiś
ty zabawny. - odparł sarkastycznie, wywracając oczami. - O wiele gorzej. Na
treningach mam grać jak na dopingu, ale to nie jest najgorsze. Po najbliższym
meczu mam wskoczyć w strój jastrzębia i, cytuję trenera, przelecieć przez halę.
To są jakieś kpiny!
W tamtym
momencie lekarz nieodzownie by się przydał. Kubiak wręcz tarzał się po chodniku
ze śmiechu, Julia wycierała łzy rękawem, a ja w fazie szoku o mało co nie
zaryłam twarzą o asfalt.
- A skrzydełka
też ci załatwi? – wybuchnął Misiek, unikając piorunującego wzroku
zielonookiego.
- Powiedz coś
jeszcze o podobnym kontekście, a gwarantuję, że poczujesz się o wiele gorzej
niż Jezus przybijany do krzyża.
Po raz kolejny
przekroczyłam próg bartmanowego domu. Charakterystyczny zapach momentalnie
wypełnił me nozdrza. Bobik doskoczył do mojej nogi, drapiąc malutkimi pazurkami
o nogawkę. Przypominając sobie układ położenia produktów w kuchni, sięgnęłam po
karmę dla psa i nasypałam brązowe kuleczki, przypominające płatki czekoladowe,
do miseczki. Yorkshire rzucił się na jedzenie jak wilk na owcę, wręcz
rozsypując okrągłe fragmenty śniadania dokoła siebie.
- A o psie to
się zapomniało? – zapytałam przekornie, kiedy Zbyszek pojawił się w kuchni.
- Przeżył, to
najważniejsze – uśmiechnął się dziarsko, obejmując mnie w pasie. – Co innego
byłoby ze mną, gdybym nadal trwał bez ciebie.
- Umarłbyś?
Akurat – fuknęłam, pstrykając go paznokciem w nos.
- Oczywiście, że
tak. Tęsknota za twoim pięknym ciałem zabijałaby mnie od wewnątrz – wymruczał nad
moim uchem, przygryzając jego małżowinę.
- Powiedziałbyś
wprost, że masz ochotę na chwilę słabości, a nie bawisz się w wywody.
Poskutkowało jak
za uderzeniem bicza. Kilka sekund później znów tonęłam w aksamicie pościeli.
Cichutkie pojękiwanie i skrzypienie łóżka roznosiło się po mieszkaniu. Jak mi
tego brakowało.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Definitywny
koniec z blogami na Onecie. Ten portal całkowicie zszedł na psy, a na żadnego
bloga.pl, który dla mnie jest filologią koreańską, się nie godzę.
Obiecałam, że
będę tu dodawać regularniej, i znowu nie dotrzymałam słowa. Tym razem zaparłam
się (nawet nad łóżkiem sobie powiesiłam!), że nowe odcinki na herosach będą
dodawane co tydzień, w najgorszym wypadku co dwa. Jeżeli po wyznaczonym
terminie nic nowego się nie pojawi, proszę się domagać i dobijać na gadu,
czasami po prostu bierze mnie leń. :)
Malutkimi
kroczkami zbliżamy się do końca. Dać już im spokój czy jeszcze coś wywinąć?
Mhm, kusi mnie ta druga opcja. Tym razem jednak to nie będzie typowa zawiłość,
tylko króciutkie przewinienie.
Dziękuję
wszystkim za każde ciepło słowo i pocieszenia, ostatnio ciężki okres dopadł
mnie w życiu i było mi naprawdę ciężko cokolwiek zrobić, włącznie z
uruchomieniem komputera.
Do następnego.
:*
świetne jest to twoje opowiadanie .! moim zdaniem powinnaś im coś jeszcze wywinąć . ;>
OdpowiedzUsuńa tymczasem zapraszam do mnie :http://volleyball-my-lifee.blogspot.com/
Ales mi umilila ogladanie meczu. Zamiast patrzec sie na lasko zytam o bartmanie. Brawo dla mnie;) zbychu jastrzab rzadzi. Oj cjcialabym to zobaczyc ;D. Wszystko ladnie, pieknie ale czy miedzy jula a kubiaczkirm cos ten tego nie bedzie? Mieszaj, mieszaj, ale blagam jak marcinek wroci to bede ta ktora cie znajdzie i zakopie 10 m pod ziemia ;)okropna jestem. Wracam do meczu pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńCuudowne!
OdpowiedzUsuńDo następnego :D
No i znów milutko :) Oby tak dalej, miłość kwitnie w najlepsze :) A z Julką to sie nie zgodzę. Kamień wygodniejszy??? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć. Sądzę jednak że to było tylko droczenie, bo Michał ewidentnie polubił swoją towarzyszkę. A Zbyszek powinien Michałowi dziękować za to że go bronił przed trenerem, a nie tak brutalnie budzić. Na szczęscie los i tak mu da za swoje. Zibi lata- tego jeszcze nigdzie nie grali ;)
OdpowiedzUsuńA co do Onetu, całkowicie się z Tobą zgodzę. Przykładowo, przez cały weekend usiłuje dodać nowy rozdział. Bezskutecznie. Poważnie myślimy nad przeniesieniem Okularów na blogspot. Ehh,ciężkie jest życie blogerki :)
Cieplutkie pozdrowienia, czakamy na kolejny :D
Świetny blog, czytałam regularnie... Zapraszam na mój pierwszy pojawi się wieczorkiem...http://you-and-me13.blogspot.com/ <:
OdpowiedzUsuńKoczowanie pod Zbyszkowym domem i akcja z jastrzębiem po prostu boskie:D:D:D A pomiędzy Zbyszkiem i Natalią niech już będzie słodko do samego końca;) pozdrawiam i czekam na kolejny:*
OdpowiedzUsuńno w końcu się doczekałam! :D jest i On! mr Rozdział! :D tutaj tyle o "Zbychiale" a w rzeczywistości chyba nie są już tak ze sobą związani..no, ale nic.
OdpowiedzUsuńZbyś jak jastrząb, który przelatuje całą halę? ahahahaahhahahahhhaah, dedłam. ;D kocham to. <3
no, ale rypnięcie Miśka o ziemi to musiało być absoltunie cudowne, haha.
czekam na następny, uwielbiam Twojego bloga! *-* // lucky loser.
Jeju, wreszcie! Opłacało się czekać! Wyobrażam sobie Miśka śpiącego w samochodzie słodkie :) Ale z jakąś lalą to już nie hehe =) Julia i Michał chyba się zjednoczą :) A Natalia i Zibi już muszą być szczęśliwi! Wiele przeszli. Proszę cię, nie kończ jeszcze tego bloga! Czekam na więcej i więcej =) Do napisania :*
OdpowiedzUsuńNo i w końcu jest tak jak ma być między Natalią, a Zbyszkiem ;) Co do panny Juli i Michała to ciekawie postanowili oczekiwać na przyszłych rodziców, ale długo nie wytrzymali. Zanim przeczytałam, że Zibi otworzył drzwi do samochodu i Michał wypadł z samochodu, a Julia za nim to moja wyobraźnia podsunęła i ten obrazek :D Czy masz zamiar Michała i Julie styknąć? Bo ja jestem jak najbardziej na tak :D Co do komplikacji to ja bym już nie mąciła ich szczęścia. Mogą się pokłócić o zostawione skarpetki nie w tym miejscu co trzeba, wybór imienia dla pociechy czy o inne pierdoły, ale niech już będę szczęśliwi ;) Bernardi oczekuje cudów od Zbyszka, ale wypije Red Bulla to doda mu skrzydeł :P
OdpowiedzUsuńNoo nareszcie ;D Kolejny rozdzialik ;3
OdpowiedzUsuńPomiędzy Natalią i Zbyszkiem jest wszystko pięknie ładnie, przydało by się jeszcze coś z Miśkiemm i Julią ^^ Bo wydają się meega słooodcy ;3
Mieszaj mieszaj i jeszcze raz mieszaj ! <3 Opowiadanie jest po prostu BOSKIE i mam nadzieję że jeszcze dużo uda Ci sie wyskrobać :D
Czekam do kolejnego =D
No i zrobiło się milutko. Wreszcie jest tak, jak być powinno. A Julka i Michał? Nie wydaje mi się, żeby to tak przeszło mimo uszu. Tak przeczuwam, chociaż nigdy nic nie wiadomo. Ciekawa jestem, jak Bartman w barwach Jastrzębskiego Węgla przeleci przez halę. Buziaki :*
OdpowiedzUsuńZ drobnym opóźnieniem, ale udało się dodać 37 rozdział na okulary-oknem-na-swiat. Serdecznie zapraszamy :D
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się ucieszyłam widząc nową notkę na Twoim blogu :)
OdpowiedzUsuńPomiędzy Natalią a Zbyszkiem nareszcie zaczyna się układać, co mnie oczywiście bardzo cieszy. Przypuszczam, że strzała Amora pewnie padnie też na Julę i Michała, czemu również nie mam nic przeciwko. Komplikowanie wątków to bardzo kusząca sprawa, ale... niech już wszyscy będą sobie szczęśliwi. :)
Zapraszam również na nowy rozdział do mnie ---> zycie-bywa-przewrotne.blog.pl
pozdrawiam
Patex :)
Jezu uwielbiam Twoje pomysły na cięte riposty naszych ulubieńców. Czy tylko mnie tak Dziku rozczula? Także mówię już koniec onetowi, dlatego przenoszę wszystko, tylko potrzebuję na to czasu. Już "bądź moim księciem" się przeniosło na blogspota i ukazał się na nim dziesiąty rozdział pt. "Ostatni". Zapraszam serdecznie (http://badz-moim-ksieciem.blogspot.com) W dodatku Kajdi oszalała jeszcze bardziej (o ile to możliwe) i pragnie Cię zaprosić na kolejne nowe opowiadanie napisane jej twórczą, chociaż maluteńką rączką. Mam nadzieję, że przypadnie do gustu: http://instynkt-samozachowawczy.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuń11. na http://this-is-my-life-and-my-game.blogspot.com/ Zapraszam serdecznie:*
OdpowiedzUsuńhahaha Kubiak wymiata :D ja go kocham :))) nawiasem to bardzo się cieszę że między Zibim a Natką się prostuje-oby tak dalej :) i proszę nie komplikować więcej :P hehe buziaki Karlajn ;* , kasja85kasja
OdpowiedzUsuńdobrze, że się w końcu odnaleźli o pogodzili, bo gdyby faktycznie, jak zapewniał Zibi, miałby umrzeć to szkoda tak pięknego ciała! ]:> w ogóle to jest straszny erotoman! ;p ale ja nie mówię, że to źle :) i żałuję, że nie mogłabym zobaczyć na własne oczy tego jak Zibi "przelatuje" halę ;) fajnie by było gdyby Kubi też dostał swoje pięć minut od jakiejś pani, tak że tego, wiesz! ;p poza tym, uwielbiam ten numer Paktofoniki! :) (choć nie mogę już słuchać tak często rapu bo moja współlokatorka nie trawi i mówi, że słucham Peji, sic! ) ja chyba też już porzucę onet bo nie mam do tego siły. i chyba mnie dopada jakaś jesienna depresja, bo nie chce mi się NIC. aha! zapomniała bym! oczywiście, że coś wywinąć! sielanka jest ok, ale czasem nie można się nudzić :) pozdrawiam, Embouteillages ;*
OdpowiedzUsuńMówiłam już, że to kocham? <3
OdpowiedzUsuńI pamiętaj, słoneczko, zawsze mogę Ci zaśpiewać dla dowartościowania "Jesteś zajebista" <3
W końcu udała mi się nadrobić wszystkie rozdziały ;) Ja również się cieszę, że między Natką, a Zibim jest coraz lepiej ;) Nawet nie próbuj komplikować, bo uduszę ;d Czyżby Julkę i Miśka połączyło coś więcej? ;p Na to liczę ;) Pozdrawiam i proszę o informowanie o nowych ;)
OdpowiedzUsuńKinga ;*
nie ma takiej opcji ! ma być ok :D świetny rozdział , świetny styl aż miło się czyta :)
OdpowiedzUsuńJak dobrze , że są razem. Nie długo się maleństwo urodzi i zostaną szczęśliwą rodzinką. No chyba, że wywiniesz numer i zastosujesz tą drugą opcję :D Dobrze by było, gdyby Michał i Julka zostali parą. Wydaje mi się, że pasują do siebie. W ogóle przedstawiłaś te postacie w świetny sposób. Podobają mi się i to bardzo.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że rozdziały będą częściej ukazywały się.
I mam prośbę.. nie zastosuj tej opcji zła ! Tylko niech zostanie tak jak jest + Michał z Julką zostaną parą ;)
Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na następny odcinek :*
Serdecznie zapraszamy na kolejny rozdział na okulary-oknem-na-swiat :D
OdpowiedzUsuńWyższa liga, jej ciało mógł mieć jedynie w myślach, czyli Ból drugi na http://instynkt-samozachowawczy.blogspot.com. Serdecznie zapraszam. :)
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadanie:) Mam nadzieję, że jak naszybciej dodasz następny rozdział:) Zapraszam do mnie www.volleyball-lovestory.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSuper! Pozostaje mi tylko czekac na nastepny rozdzial. :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie -------> jednospotkanie.blogspot.com
przeczytałam całego Twojego bloga. Zdecydowanie będę tu zaglądac!
OdpowiedzUsuńPierwszą rzeczą jaka mnie zachwyciła to piosenki Three Days Grace! Kocham ten zespół! <3 Miło wiedziec, że ktoś również ich słucha.
Drugą jest Zbyszek, którego straaasznie lubię! Ciekawe jak to potoczy się dalej.
sama próbuję swoich sił na blogu http://taka-woda-byc.blogspot.com/ więc jeśli masz chwilkę zapraszam serdecznie :) !
kocham ich dialogi. kocham jak opisujesz bohaterów, ich uczucia i emocje. kocham to opowiadanie, po prostu.
OdpowiedzUsuńVE.
Witaj! Na twojego bloga weszłam przez przypadek i wcale nie żałuję ;) Bardzo mi się spodobało, chociaz nie za bardzo lubię Zbyszka. Nadrobiłam zaległości i z niecierpliwością czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńJeśli masz czas, albo chęci, to gorąco zapraszam cię na mojego bloga, także z siatkówką w tle; http://matchballforlove.blogspot.com/.
Pozdrawiam, karolajn.
Fajnie piszesz zapraszam do mnie http://peryferiesiatkarskie.blog.pl/
OdpowiedzUsuń