piątek, 26 października 2012

Rozdział czwarty.


Dwudziesta trzecia, północ, pierwsza w nocy. Godziny biegły z zawrotną prędkością, jakby zamiast 60 minut minęło zaledwie kilka sekund. Nie mogłam zasnąć. W mojej głowie wciąż wrzało po tym, co mi powiedział. Zależy ode mnie? Co miały znaczyć te słowa?
Lubiłam go, nawet bardzo. Zawsze wie, gdy potrzebuję pocieszenia, rozśmiesza mnie, a momentami jest taki słodki i romantyczny. I ten sposób, w jaki mnie przytulił - to nie był taki zwykły, przyjacielski misiek, a bardziej zagarnięcie w ramiona ukochanej, jakby chciał wyrazić to, co czuje. Zakochał się we mnie? Niemożliwe. Przecież mógł mieć każdą kobietę, jakiej by zapragnął. Jego gęste, kruczoczarne włosy, niebieskie oczy, usta ukazujące piękne i białe zęby, umięśniony brzuch, nogi, ramiona, a na dodatek urok osobisty - która by mu nie uległa?
A jednak to przy mnie cały czas przebywał. Może był tak po prostu zauroczony? A co ja do niego tak naprawdę czułam? Nawet jeśli gdzieś w środku siebie go kochałam, nie potrafiłam sobie wyobrazić mnie i jego razem. Ja - studentka i on - światowej sławy siatkarz. To byłby trudny związek, rozpadłby się prawdopodobnie bardzo szybko. W takim razie dlaczego wciąż się starał? Miałam nadzieję, że dzisiaj wszystko się wyjaśni.

Zbyszek wstał wypoczęty i w o wiele lepszym nastroju niż ostatnio. W sumie dziwiło go swoje samopoczucie. Jeszcze wczoraj kompletnie w siebie nie wierzył, a dzisiaj iskierka nadziei rozrosła się do gigantycznych rozmiarów. Cóż, może jednak w ich relacjach coś naprawdę się poruszy.
Bartman podszedł do szafy na ubrania i otworzył ją. Co by na siebie założyć? Przecież nie wyskoczy w garniturze albo marynarce jak jakiś laluś, a dresu założyć też nie wypada. W końcu zdecydował się na jeansy, biały T-shirt z nadrukiem i swoją ulubioną bluzę. Następnie skierował się w stronę łazienki. Po wejściu od razu spojrzał w lustro. ''Źle nie jest!'' - pomyślał. Wypsikał się dezodorantem i palcami przejechał po włosach, aby lepiej się ułożyły. Po załatwieniu potrzeby poszedł do salonu, w którym leżała całkiem spora kolekcja różnorodnych filmów DVD. Na swoje szczęście przez ciągłe treningi i wyjazdy wszystkich nie obejrzał, dlatego zabrał ze sobą tylko te, których tytuły nic mu nie mówiły. Mimo, że była dość wczesna pora, skierował się w stronę wyjścia, ponieważ po drodze miał zamiar wstąpić do kwiaciarni i kilku sklepów. Zanim wszedł do samochodu, poczuł w kieszeni wibrację swojego telefonu. Wyciągnął go i przeczytał smsa. Uśmiechnął się pod nosem.
" Życzę powodzenia, stary!" - tak brzmiała wiadomość od Kubiaka.

Nie miałam pojęcia, czemu się tak denerwuję. W końcu odwiedzał mnie już kilka dni, jednak na myśl, że zaraz wejdzie z tym diabelskim uśmiechem, trzęsłam się jak galareta. Całe szczęście, że w sali był telewizor z odtwarzaczem DVD, bo wątpię, żeby chciało mu się gadać cały dzień.
Mimo, że ostatnio nie zwracałam uwagi na to, jak wyglądam, tym razem postanowiłam zrobić wyjątek. W czasie, gdy pielęgniarka zmieniała pościel w moim szpitalnym łóżku, umyłam włosy, pokręciłam rzęsy tuszem i wskoczyłam w leginsy w panterkę i biały top. Z lekko podkrążonymi oczami po praktycznie nieprzespanej nocy już nic nie mogłam zrobić.
Nie musiałam na niego za długo czekać, Zbyszek pojawił się kilkanaście minut po moim powrocie do sali, obładowany paczkami jak na święta.
- A to co, do cholery? - zapytałam ze śmiechem.
- Spóźniony święty Mikołaj! - odparł z diabelskim uśmiechem. - A poza tym podczas oglądania filmów też coś trzeba jeść!
Patrzyłam z niedowierzaniem na opakowania od markowych kosmetyków, cały bukiet czerwonych róż, ogromnego, białego misia i kilka pudełek z pizzą.
- Możesz mi powiedzieć, gdzie masz zamiar to położyć?
- Jak to gdzie? Na krześle!
- To gdzie będziesz siedział?
Zibi puścił do mnie oko.
- Zobaczysz.
Położył tak jak obiecywał wszystko na krześle, a z jednego pudełka wyciągnął filmy.
- Na co masz ochotę? Wyciskacz łez, thriller, a może jakiś horrorek?
Z racji tego, że wśród nich miał mój ulubiony dramat, zdecydowałam się na niego.
- E tam, myślałem, że wybierzesz horror, zawsze ładne kobiety obsadzają, nie do końca ubrane...
- Debil!
Bartman parsknął śmiechem, a następnie włożył płytę do odtwarzacza.
- Powiesz mi w końcu, gdzie będziesz... - nie dokończyłam.
Zbyszek momentalnie znalazł się na moim łóżku, które pod wpływem naszego ciężaru nieco się ugięło. W końcu przez swój wzrost i rozbudowane mięśnie dosyć sporo ważył.
- Co Ty?! - wykrzyknęłam, walcząc ze śmiechem.
- A co myślałaś, że będę siedział na podłodze?
Położył jeden karton z pizzą na brzuchu, podał kawałek mi, a następnie wziął sobie.
Nie ukrywam, zrobiło się nieco ciasno, musiałam się do niego przybliżyć, żeby nie spaść. Spojrzałam na nasze nogi. Moje stopa sięgała do połowy jego uda. Na początku czułam się nieswojo, jednak wraz z rozwojem akcji filmu przestało mi to przeszkadzać. Zibi komentował wszystkie ładne kobiety, a ja chcąc się z nim trochę podroczyć, ujawniałam publicznie swoje uwielbienie do grających aktorów. Co chwilę oboje wybuchaliśmy śmiechem. Wszystkie pizze zjedliśmy w ciągu większej połowy filmu. Wiedziałam, że tak zbudowany facet musi dużo jeść, najbardziej zdziwiona byłam swoim apetytem. Nawet nie zauważyłam, kiedy ściągnął bluzę. Akcja dochodziła do momentu, w którym zawsze się wzruszałam. Traciłam zdrowe myślenie. Mimowolnie przejechałam palcem po tatuażu Zibiego, a następnie położyłam głowę na jego ramieniu, drugą rękę kładąc na umięśnionym brzuchu. Pachniał jakimś miłym dla nosa dezodorantem i cytrusowym żelem pod prysznic. Wiedziałam, że jako kobieta w związku nie powinnam się tak bardzo zbliżać do innego faceta, jednak w tym momencie nie było to dla mnie istotne. Zbyszek, nawet nie zaskoczony moją reakcją, objął mnie w talii i oparł swoją głowę o moją.
W momencie, kiedy ciężko chora bohaterka filmu przytula swojego ukochanego, na policzku poczułam płynącą łzę. Pociągnęłam nosem. Bartman spojrzał na mnie z troską.
- Hej, wszystko w porządku? - założył kosmyk moich włosów za ucho.
- Tak, po prostu ten film zawsze mnie wzrusza - wyjąkałam.

Zbyszek spojrzał w jej duże, orzechowe oczy. Albo teraz to zrobi, albo nigdy!
Chwycił dziewczynę pod brodę i delikatnie musnął jej usta swoimi. Spodziewał się różnych reakcji, od uderzenia w twarz po wezwanie policji, ale nie takiej. Po oderwaniu swoich warg, usłyszał szept Natalii:
- Zrób to jeszcze raz.
Mimowolnie zbliżył usta do jej, tym razem jednak odwzajemniła pocałunek. Całował ją z pasją, starając się być delikatnym, powstrzymując w sobie chęć, aby się na nią rzucić. Ona objęła go za kark, wplatając palce drugiej ręki w jego włosy, on natomiast trzymał ją jedną dłonią w talii, a drugą trzymając na jej odkrytych plecach. Obojgu brakowało tchu, oboje chcieli więcej.
Nawet nie zauważyli, że przez uchylone drzwi przygląda się im z zaciekawieniem siostra oddziałowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz