piątek, 26 października 2012

Rozdział dziesiąty.


Bernardi łypał to na mnie, to na Zbyszka, dosłownie pożerając nas wzrokiem. Chyba jedynie prawdziwy twardziel mógł w takiej sytuacji spojrzeć mu w oczy ze stoickim spokojem.
- Mam wypytywać, czy sami powiecie? - zapytał obojętnie.
- A co chce trener wiedzieć? - odezwał się Zbyś, widząc, że nie mam zamiaru czegokolwiek mówić.
- Jestem dla Ciebie i chłopaków niczym drugi ojciec, możecie mi mówić o wszystkim, Zibi - zmienił ton głosu na troskliwy.
Siatkarz spojrzał na mnie kątem oka i odetchnął głęboko.
- Pierwszy raz spotkałem Natalię po powrocie z Pucharu Świata, leżała nieprzytomna na lotnisku. Zabrałem ją do szpitala i tam poznaliśmy się do tego stopnia, że miłość wzięła górę... - rozkręcił się Zbyszek.
- Mam rozumieć, że przez tę tu pannę trenowałeś ostatnio z głową w chmurach?
- No, w sumie to tak.
- To co się stało teraz? - Lorenzo ze swoim doświadczeniem na pewno wiedział, dlaczego Bartman ma nogi jak z gumy, ale widocznie chciał znać szczegóły.
Sądziłam, że mój ukochany zaczerwieni się, zająknie, ale nic z tych rzeczy. Najwidoczniej przyzwyczajony do takich wyznań, walnął prosto z mostu:
- Kochałem się z nią pod prysznicem.
- Wy młodzi to macie pomysły. - prychnął, uśmiechając się. - A nie mogłeś z tym poczekać do popołudnia, kiedy by było po meczu?
- Jak trener widzi, nie dałem rady.
- Ale żeby taka akcja nie powtórzyła się nigdy więcej, bo poznacie moje drugie oblicze. - pogroził nam palcem. - No nic, przebieraj się w normalne ciuchy, bo na boisku się dzisiaj nie przydasz. Radzę Ci także siedzieć na trybunach w jakimś odludnionym miejscu, bo fani zlinczują nie tylko Ciebie, ale także i Twoją kobietę.
- Dziękuję trenerze, obiecuję, że to się nie powtórzy - chwycił po drodze swoją torbę i pobiegł w kierunku szatni.
W momencie, kiedy chciałam skierować się w stronę krzesełek, Lorenzo złapał mnie za przedramię i szepnął:
- Mam nadzieję, że okiezłnasz Zibiego. To dobry chłopak, ale czasem nieobliczalny. Szczęścia życzę - puścił do mnie oko i skierował się w stronę trenujących zawodników.

Usiadłam na wolnym miejscu i obserwowałam grających chłopaków. Samotność nie doskwierała mojej osobie zbyt długo, widok zasłonił mi Kubiak, stojący przed moim nosem z założonymi rękami i obrażoną miną.
- A może tak jakieś wytłumaczenie? - wydukał przez zaciśnięte zęby.
- Mieliśmy Ci się spowiadać?
- Nie, ale informacja: "Jesteśmy razem i sypiamy ze sobą" dużo by zmieniła.
Parsknęłam śmiechem.
- Misiek, oficjalnie jesteśmy parą od kilkunastu godzin. Nie było okazji, żeby Ci o tym powiedzieć.
- O jasne, najlepsza okazja, żebym się dowiedział, jest na boisku, kiedy widzę, że mój najlepszy przyjaciel ma twardo między nogami, ale same nogi jak z galarety!
- Składaj pretensje do niego, gdyby mnie nie zaciągnął pod prysznic, nic takiego by się nie wydarzyło!
- Pod prysznic? - złość u Michała zamieniła się w ciekawość. - Nie wiedziałem, że Zbychu na takie pomysły wpada. A dobry przynajmniej jest?
Walnęłam go w brzuch leżącą koło mnie butelką z wodą.
- No co? W końcu przez wentylator najlepiej słychać, a do moich uszu żadne erotyczne odgłosy nie doszły... - zniknął mi sprzed oczu, zaśmiewając się.
Miałam ochotę go gonić, ale na co by mi to przyszło? Tylko bym się cała spociła, porównując bieganie moimi krótkimi nogami z jego susami. Poza tym, do takich komentarzy powinnam się chyba powoli przyzwyczajać.
Założyłam nogę na nogę i splotłam palce, wracając do oglądania treningowego meczu. Zbyszek długo nie wracał, pewnie brał gorącą kąpiel. Skierowałam swój wzrok na Kubiaka. Trzeba było przyznać, że zagrywkę miał atomową, w zbiciach radził sobie równie dobrze, nawet przyjęcie było jego mocną stroną. Szkoda, że wcześniej nie był zauważany przez kadrowych trenerów i został powołany do reprezentacji dopiero w tym roku. Ze swoim temperamentem i entuzjazmem na pewno pomógłby w pewien sposób kolegom w zdobywaniu światowych szczytów siatkarskich.
Misiek, widząc, że mu się przyglądam, zaczął się popisywać i robić głupawe miny, przez co został zbesztany przez trenera. Ciekawe, czy humor będzie mu tak samo dopisywał, kiedy razem z moim bratem dostaną pędzle i wałki w ręce i będą odmalowywać poplamione ściany. Co jak co, ale Alex o malowaniu pojęcie miał zerowe.
Z wyobrażeń wyrwał mnie dźwięk otwieranych głównych drzwi. Po chwili moim oczom ukazały się wielkoludy w żółto-czarnych strojach, każdy uśmiechnięty od ucha do ucha. Grupą przewodził Mariusz Wlazły rozmawiający z Jackiem Nawrockim, w środku szli między innymi Michał Winiarski, Marcin Możdżonek i dwaj Serbowie, natomiast stawkę zamykali Bartek Kurek i Michał Bąkiewicz, słuchający jakiejś piosenki i poruszający głowami w jej rytm. Na reakcję mojego brata, który właśnie pojawił się na hali, długo czekać nie było trzeba. Zatoczył kółko wokół chłopaków, musząc zamienić chociaż jedno słowo z każdym. Pokręciłam tylko głową. Zachowywał się gorzej niż hotka, brakowało tylko tego, żeby zaczął piszczeć po dostaniu autografu od któregoś z nich.
- Siostra, gdybym wiedział, że to będzie wynagrodzenie w zamian za nieobejrzany mecz, jechałbym nawet w samych gaciach! - krzyknął w moim kierunku, na co ja wybuchnęłam śmiechem.
Zawodnicy ze Skry, kiedy już uwolnili się od Alexa, skierowali się w stronę Jastrzębian, aby się przywitać. Może i za ponad godzinę mieli stoczyć ze sobą bój o Puchar Polski, to jednak przyjacielskie stosunki między nimi nie uległy zmianie. W końcu niektórzy z nich niedawno grali jako jedna drużyna, reprezentacja Polski.
- Misiek, gdzie jest Zibi? - zapytał Kuraś.
- Takie pytania do koleżanki - wskazał palcem na mnie.
Nie zdążyłam w żaden sposób zareagować, ponieważ z szatni wyłonił się Zbyszek, ubrany w jeansy, biały podkoszulek i zarzuconą na niego koszulę w kratę.
- Witam wszystkich! - przywitał się z chłopakami, a na końcu podszedł do mnie i czule musnął moje wargi.
- Stary, czemu nie jesteś w stroju? I co to za dziewczyna? Nie widziałem Cię niecałe dwa tygodnie i już takie zmiany? - Bartek nie dowierzał.
- Nie jestem w stroju, bo nie gram. A ta oto dziewczyna to Natalia, moja ukochana.
Zarówno Kurek, jak i Winiar oraz Marcin, gapili się na mnie z rozdziawionymi gębami.
- Mamy pytać, dlaczego nie będziesz grał? - wtrącił się Michał ze swoimi niebieskimi oczami, w które mogłabym patrzeć godzinami.
- Lepiej nie - odparł Zibi.
- Cóż, nie mamy za bardzo czasu na pogaduchy, ale mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości lepiej się poznamy - Kuraś zbliżył się do mnie i delikatnie przytulił. Mimo, że znałam go tylko z telewizji, odwzajemniłam uścisk.
- I my też - Winiarski i Możdżonek puścili w moją stronę swoje firmowe uśmiechy.
Bartman złapał mnie za rękę i zaprowadził na trybuny, z których było najlepiej widać rozgrywki.

Po krótkim czasie hala była pełna. Jedną stronę wypełniły osoby ubrane w pomarańczowe stroje, drugą w żółto-czarne. Przekrzykiwali się nawzajem, śpiewając nie tylko hymny drużyn, ale także wykrzykując imiona i nazwiska co niektórych zawodników. W górę szybko powędrowały szaliki, balony i plakietki. Mecz miał za chwilę się rozpocząć.
Chwilę przed rozpoczęciem spotkania przeżywaliśmy ze Zbysiem małe oblężenie. Znalazło się kilka fanek proszących go o autograf i wścibscy redaktorzy, wypytujący o przyczynę niewystąpienia w meczu, na co on odpowiadał, że to jego prywatne sprawy. Mimo, że zniknęli nam z widoku, to i tak czułam na plecach wzrok zazdrosnych dziewczyn i ciekawskich fotoreporterów. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo.
Na boisko wkroczyły drużyny, podając sobie nawzajem ręce. Lorenzo wystawił w pierwszej szóstce Nemera, który ostatnio był w świetnej formie. Wraz z gwizdkiem pierwsza piłka powędrowała w górę. Początek meczu nie układał się po myśli Jastrzębian, tracili punkty jeden po drugim. Przewaga Bełchatowian rosła, Łasko, Kubiak i Nemer robili co mogli, ale widać było, że brakuje im Zbyszka na boisku, który zwykle ich motywował w ciężkich chwilach. Pierwszy set zakończył się na korzyść Skry, wygrali aż 25:18. Wesołą minę na twarzy Zibiego szybko zastąpił grymas.
Drugi set również nie rozpoczął się zbyt kolorowo, przyjęcie u Jastrzębian dosłownie leżało, dlatego asy serwisowe ze strony Bełchatowa zdarzały się coraz częściej. Dodatkowo Kurek i Wlazły robili z blokiem co tylko chcieli, nikt nie potrafił ich powstrzymać. Bernardi wprowadzał na boisko rezerwowych zawodników, ale i tak na nic. Skra wygrywa drugiego seta 25:16.
W trzecim secie zawodnicy JW nieco podbudowali swoją grę, która tym razem była o wiele bardziej wyrównana, niż w poprzednich partiach. Jednak nie mieli już tyle nerwów i siły, aby móc wygrać to spotkanie. Wraz z dotknięciem podłogi przez piłkę meczową dla Bełchatowian, po żółto-czarnej stronie hali zapanowała wrzawa. Ludzie rzucali się sobie na szyje i wrzeszczeli z radości. Na boisku działo się dosłownie to samo, zawodnicy Skry odtańczyli swój taniec radości i rzucali się sobie nawzajem w ramiona. Zasłużyli na wygraną, trzeba było to przyznać.
Spojrzałam na Zbyszka. Był załamany, widziałam to w jego oczach.
- Może gdybyś grał, wszystko potoczyłoby się inaczej... - szepnęłam mu do ucha.
- Nie, to by nie miało żadnego znaczenia. Nie byliśmy tak świetnie przygotowani, jak Bełchatowianie - bąknął pod nosem.
Ujęłam jego twarz w dłonie i delikatnie pocałowałam. Nieistotne było dla mnie, czy widzieli to nieugięci paparazzi czy może gotowe zabić mnie spojrzeniem fanki. Potrzebował tego.
- To co, może jakieś małe pocieszenie? - poruszył znacząco brwiami.
- Dla Ciebie? Przecież nawet nie grałeś!
- No to co, ale za to jak cierpiałem psychicznie! - położył swoją dłoń na moim udzie.
- Niemożliwy jesteś!

Kubiak zamoczył wałek w farbie i przejechał nim po ścianie. Był nie tyle zły, co zawiedziony. Tak świetnie im szło, byli idealnie przygotowani. Więc co się stało? Może byli zbyt pewni siebie? W końcu Skra to aktualnie najlepszy zespół w Polsce, pokonać ją wcale nie jest tak łatwo. A może to przez Bartmana? Samolubny gnojek, myślał tylko o zdobyciu kobiety, nic innego się dla niego nie liczyło. Ale czy on na jego miejscu nie postąpiłby tak samo? No nic, co było, to było, teraz trzeba myśleć o meczach ligowych i rozgrywkach play off. Jednak gorycz przegranej zarówno jemu, jak i kolegom tak szybko nie przejdzie. Nawet nie zauważył, w jak szybkim tempie razem z Alexem pozbyli się plam po alkoholu.

Pozbywał się ubrań zarówno ze mnie, jak i z siebie, całując moją szyję. Przechodziły mnie dreszcze pod wpływem dotyku jego dłoni na moich plecach. Kiedy już zostaliśmy w samej bieliźnie, wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Podpierając się na łokciach, ułożył się między nogami i zaczął muskać ustami moje ciało. Zjeżdżał coraz niżej, czułam, jak przechodzi przeze mnie fala gorąca. Otarłam się kolanem o jego podbrzusze. Było twarde, biło od niego ciepło.
- Zibi, nie wytrzymam dłużej - wyszeptałam.
- Chciałem wprowadzić bardziej romantyczny nastrój, ale też nie daję rady - puścił w moją stronę jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów.
Chwilę potem bokserki Zbyszka leżały w kącie razem z moim czarnym kompletem. Na początku poruszał biodrami bardzo powoli, z czasem zwiększając szybkość ruchów. Oplotłam Zbysia nogami, chciałam go mieć w sobie więcej, jednak on w tym momencie spowalniał. Przeturlałam się na górę, abym mogła nadawać głębokość pchnięć. Czułam ciepło wlewające się do mojego środka. Wydałam z siebie przeciągły jęk, oddający moją przyjemność. Zibi, który najwidoczniej w zanadrzu miał jeszcze jakiegoś seksualnego asa w rękawie, położył mnie na sobie i przekręcił się na bok. Niestety, łóżko aż tak szerokie nie było, a efektem tego ubytku był wielki huk, spowodowany upadkiem Bartmana na podłogę i pociągnięciem mnie razem z kołdrą za sobą. Wylądowałam prosto na jego umięśnionym torsie.
Na reakcję osób z niższego piętra nie trzeba było długo czekać, po chwili do pokoju wparował Kubiak, poplamiony od białej farby. Widocznie przed chwilą skończyli odmalowywanie.
- Matko boska, co to było?! - wykrzyknął i urwał, widząc nas leżących na podłodze, okrytych jedynie cienką warstwą pierzyny.

~~~~~~~~~~~~~~

Jeżeli czytasz, pozostaw po sobie chociażby króciutki komentarz. O wiele przyjemniej się piszę, kiedy wiem, że mam dla kogo to robić.

Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa pod poprzednim rozdziałem. ;* Oddaję do Waszej oceny kolejny.
Szczerze mówiąc, mnie w ogóle się nie podoba, taki nudny. Ale pomysłów w głowie mam wiele, więc postaram się o ciekawszy zwrot akcji w następnej części. ;) Poza tym, nie piszę tego rozdziału na swoim komputerze, dlatego mam wrażenie, że tekst jakoś inaczej się układa. Postaram się dodać kolejny fragment jak najszybciej.

2 komentarze:

  1. Bardzo mi się podoba :DD // Olla :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietne! Powiem Ci jedno... Mysli masz bardzo podobne do moich :D xD

    OdpowiedzUsuń