sobota, 27 października 2012

Rozdział dziewiętnasty.

- Ewelina oszukuje Michała - wypaliłam, mażąc palcami po szybie.
Czułam na sobie zaciekawiony wzrok Bartmana, jednak nie śmiałam odwracać głowy w jego stronę. Czekałam, co też interesującego powie.
- Wiesz coś, czego nie wiem? - brawo za logikę.
- Wiem aż za dużo, o wiele więcej, niż powinnam. - oparłam się o zagłówek fotela. - Ewela jedynie udaje słodką i niewinną, a tak naprawdę jest... dziwką.
- Mocne słowo - zwrócił uwagę Zbyszek.
- A jakie jest inne, idealnie pasujące określenie do dziewczyny, która kończy z jednym, a za chwilę zabiera się za następnego?
- Racja, lepiej tego ująć nie można. - przygryzł wargę. - Ale i tak nie wiem, o co chodzi.
Czy faceci kiedykolwiek używają mózgu? Mój chyba jedynie w alarmowych sytuacjach.
- Kotku, chodzi o to, że Piotrowska robi z tego wszystkiego jedną wielką szopkę. Całuje się z Miśkiem, a następnie zabiera się za m0jego brata. Taka zabawa, rozumiesz?
- Nie tylko kobiety tak pogrywają... - wypowiedział ledwie słyszalnie. - To dlatego wpadłaś do sali taka rozjuszona?
- Owszem. Non stop mam przed oczami tą scenę, potargana Ewelina na roznegliżowanym Alexie, wkładająca mu język do ust. Obrzydlistwo. - skręciłam się na samo wspomnienie.
- Myślałem, że lubisz francuskie pocałunki - odparł zasmucony Zibi, układając usta w podkówkę.
- Bo lubię, ale oglądanie takiej akcji u innej pary zakochanych przyprawia mnie o wymioty. Podziwianie 'uderzania w ślinę' mnie po prostu nie fascynuję.
- Intrygujesz mnie z dnia na dzień coraz bardziej - posłał swój firmowy uśmiech, a z mojego gardła wydobył się chichot.
- Bartman, nie amoruj w tak poważnej sytuacji. Tu chodzi o przyszłość twojego najlepszego przyjaciela.
- Oj tam, oj tam, chłop nie ma kilku lat, sam da sobie radę.
Uduszę go kiedyś, słowo daję.
- Taa? A czy to nie on pomagał ci w podboju mojego serca? - zmrużyłam oczy, robiąc tak zwany dzióbek.
- Cwana z ciebie bestia - skwitował Zibi, skręcając na skrzyżowaniu. - To co mam zrobić?
- Może z nim porozmawiasz? Jesteście dobrymi kumplami, na pewno zechcę cię wysłuchać.
- Ale jak to sobie wyobrażasz? Pojadę do niego, wejdę do sali i tak po prostu powiem: 'Słuchaj stary, dziewczyna, za którą szalejesz, okazała się puszczalską zdzirą i gdy tylko ciebie nie ma w pobliżu, dochodzi do bram rozkoszy z bratem Natalii?"
Cóż, zbyt optymistycznie to nie wyglądało.
- Kochanie, myślę, że nie powinniśmy się wtrącać, takie jest moje zdanie. W sytuacji na linii relacji ty i ja to było coś zupełnie odwrotnego. To jego życie, niech robi, co chcę. Nie jesteśmy jego niańkami - zreasumował Zbyszek.
Wpatrywałam się w migające postacie za szybą. Może naprawdę ma rację?
- A co, jeśli po odkryciu prawdy się załamie? Jemu chyba naprawdę na niej zależy - przewidywałam wszystkie możliwe scenariusze.
- To wtedy będziemy robili jako rękawy do wypłakiwania.
Zaparkowaliśmy na podjeździe do domu Bartmana. Wysiadłam z samochodu, rozprostowując kości. Zibi zabrał moje bagaże i wolną ręką otworzył drzwi od mieszkania. Pewna siebie przekroczyłam próg. Od poprzedniej wizyty nic się nie zmieniło.
- Chodź za mną. - zaprowadził mnie do sypialni i otworzył szafę. - Tu masz miejsce na swoje ubrania, mam nadzieję, że wystarczy.
- Spokojnie, zmieszczę się - odparłam z uśmiechem. W końcu proponował mi umieszczenie swoich ubrań w wielkiej, drewnianej szafie, praktycznie pustej.
- Jesteś głodna? - zapytał Zbyszek, opierając się o framugę drzwi.
- Nie, skądże - zdążyłam zjeść kilka batonów przed wyjazdem, ale tego akurat wiedzieć nie musiał.
Kiedy skończyłam układanie swoich rzeczy na półkach i zawieszanie spodni na wieszakach, poczułam, jak obejmuje mnie od tyłu. Momentalnie odwróciłam się, a moje plecy zderzyły się ze ścianą.
-Przestaniesz mnie w końcu straszysz? - zapytałam, strzelając mu pstryczka w nos.
- Oj tam, wielkie mi straszenie - skwitował, zostawiając mokre ślady na mojej szyi. - Poza tym, chyba coś mi obiecałaś - poruszył charakterystycznie brwiami. Cholera jasna, rekompensata za wyrządzone krzywdy w szpitalu.
- Ale o takich rzeczach to mowy nie ma, żebyś zapomniał! - odparłam, wywołując śmiech u Bartmana. Ten tylko chwycił mnie w talii, przerzucając sobie przez ramię i praktycznie rzucając na łóżko.
- I to ma być delikatność? - warknęłam, zauważając brak Zbyszka w pokoju. A ten gdzie znowu spierdolił?
Słyszałam tylko dźwięk otwieranej szuflady na korytarzu, a po chwili pojawił się sam zainteresowany z... mazakiem w ręku?
- No przecież miał być napis na brzuchu - rozwiał moje wątpliwości. A ja co w tym momencie zrobiłam? Ryknęłam niepohamowanym śmiechem. Proszę bardzo, niech wybazgrze sprośne teksty na moim brzuchu, a co!
- Chyba nie będziesz tak stał i się gapił. - palec wskazujący poszedł w ruch. - No chodź tu, mój kaligrafisto.
Jego reakcji niczym małpy w okresie godowym chyba opisywać nie muszę. Istny erotoman, i basta!

- Po co tu przylazłeś? - warknął Michał, widząc w drzwiach znienawidzoną od niedawna twarz Olszewskiego.
- Porozmawiać - odparł spokojnie Alex, siadając na krześle koło łóżka Kubiaka.
- Tylko, że my chyba nie mamy już o czym rozmawiać - odpowiedział sucho, wbijając wzrok w ścianę.
- Przyszedłem przeprosić.
Misiek momentalnie odwrócił głowę w jego stronę. Mówił szczerze, widać to było po skruszonej minie i bezradności w czekoladowych oczach.
- Niby za co? - sam także trochę ochłonął.
- Za to, że zrujnowałem nasze koleżeństwo przez jakąś tam dziewczynę.
- To nie była tylko twoja wina, młody. Sam zachowywałem się jak zazdrosny dupek.
- Poza tym, myślę, że masz o wiele większe szanse u Eweliny, niż ja - odparł z nieśmiałym uśmiechem.
- Czemu tak uważasz? - na dźwięk jej imienia Michał się ożywił.
- Bo dla niej jestem jeszcze gówniarzem, małolatem. Co prawda, całowaliśmy się, ale nie było w tym żadnego uczucia. Nic, kompletne zero.
- Chwila, chwila. - krew zaczęła bulgotać w Kubiaku. - Kiedy się z nią całowałeś?
- Tak właściwie, to prawie codziennie... Ale to nie ja jej to proponowałem, to ona rzucała się na mnie!
Misiek widział ten obraz, dokładnie taki sam, tylko, że ze sobą w roli głównej.
- Dobrze się czujesz? Nieco pobladłeś. Może wezwać pielęgniarkę? - zapytał nieco zdenerwowany Alex.
- Czy ona... mówiła ci coś? Cokolwiek? - wyjąkał, przewidując, co mu zaraz odpowie.
- Nic, na co mógłbym zwrócić uwagę. Często się uśmiecha i tyle. Michał, co się dzieje?
- Ze mną robiła tak samo - bąknął, wbijając wzrok w parkiet.
- Żartujesz? - oczy Olszewskiego przybrały postać pięciozłotówek. - Myślałem, że Ewelina robi ze mną tak specjalnie, żeby mnie do siebie zniechęcić i być z tobą. Ja pierdolę, spodobała nam się dziwka! - wstał z krzesła, omal nie przewracając go na podłogę i wyszedł na korytarz po wózek. - Siadaj, jedziemy to wszystko wyjaśnić!
Pomógł Kubiakowi usadowić się na wózku, gdyż ten wcale nie miał ochoty niczego wyjaśniać. Przybiła go cała ta sytuacja, chyba lepiej by było, gdyby się wcale o tym nie dowiedział i żył z nieświadomością, że jego ziemska anielica okazała się zdradliwą i bezuczuciową suką.
- Wiesz co, stary? Cieszę się, że mi wybaczyłeś - zaczął rozmowę Alex, krocząc korytarzem i ciągnąc Miśka.
- Nie musisz mnie za to przepraszać, naprawdę - odpowiedział ledwie słyszalnie.
- W sumie na początku się zdziwiłem, że tak szybko to poszło, myślałem, że będziesz nieźle wkurwiony.
- Niby czym?
- To Natalia nie mówiła ci, że przyłapała mnie i Ewelinę na pocałunku?
Ukochana jego najlepszego przyjaciela wiedziała o tym wszystkim? Czyli Zibi pewnie też. Zajebiście, już gorzej być nie może. O przepraszam, prawdziwy horror dopiero się zaczyna.
- Możesz nam to kurwa wyjaśnić?! - wybuchł Olszewski, gdy znaleźli się już w sali Piotrowskiej.
Dziewczyna przerwała rozmowę przez telefon i przenosiła wzrok z jednego na drugiego z coraz większym przerażeniem.
- Nie rozumiem, o co ci chodzi - odparła bez jakichkolwiek emocji.
- Skończ te swoje gierki! Chcesz tak pogrywać? Burdel czeka! - warknął Alex.
- Wy nic nie rozumiecie... - bąknęła, skubiąc paznokcie.
- I raczej nie mamy zamiaru! Zabawa się skończyła! Michał, chcesz coś powiedzieć naszej dziwce, zanim stop wyjdziemy?
Ewela wbiła swój wzrok w Kubiaka. Jednak on nie był tak wkurwiony jak Olszewski w tej całej sytuacji, wręcz przeciwnie. Jego oczy były takie puste i zasmucone.
- Zabierz mnie stąd - wyjąkał łamiącym się głosem. Przed wyjściem ostatni raz spojrzał na dziewczynę. Czy mu się zdawało, czy po jej policzku naprawdę spływała łza?
- Ale to wszystko pojebane! - skwitował Alex, gdy znaleźli się już na korytarzu. - Nie wiem jak ty, ale ja idę do baru, może mają coś mocniejszego. Zaraz mnie kurwa rozniesie!
- Nie mogę pić, jestem pacjentem. Odwieź mnie do sali.
- Nie ma sprawy. Potem jeszcze wpadnę.
Kiedy Michał ponownie znalazł się sam, nie zastanawiał się, co ma robić. Sięgnął po komórkę i wybrał numer do Zbyszka. Z jego monologu można było rozróżnić kilka wulgarnych wiązanek i kończące wypowiedzenie:  Zajebisty z ciebie przyjaciel, a jakże!' po czym rzucił telefonem o podłogę, powodując rozsypanie go na mniejsze części. Wgramolił się do szpitalnego łóżka i ukrył twarz w poduszce. Życie to jedno wielkie gówno, a potem się ubiera? Chciałoby się.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jeżeli czytasz, pozostaw po sobie chociażby króciutki komentarz. O wiele przyjemniej się pisze, kiedy wiem, że mam dla kogo to robić.

Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa pod poprzednim rozdziałem. ;* Pozostawiam do waszej oceny kolejny, tym razem krótszy.
Z góry bardzo przepraszam za tak długą nieobecność, ale brak czasu całkowicie dał mi się we znaki. Jednak teraz powracam z dupą wielkości szafy po świętach i ospą, która w moim wieku jest niebezpieczna dla życia. Na zagrożenie życia się nie zanosi w moim przypadku, więc źle nie jest. :D
Co do rozdziału: nie podoba mi się, taki wymuszony, ale musiałam w końcu coś napisać. Skończyła się różowa sielanka u Miśka, a u Zibiego i Natalii również się na to zanosi. Powróci metalowiec, ku waszej 'uciesze'. ;)
Wreszcie spotkałam się z prawdziwą krytyką, dzięki ci Ife za to. Dzięki twojemu komentarzowi jeszcze raz przeczytałam całe opowiadanie i muszę przyznać ci rację. Z początku wszystko działo się zdecydowanie za szybko. Właściwie w rzeczywistym świecie taki ekspresowy obrót akcji jest praktycznie niemożliwy. Gdybym mogła cofnąć czas i zacząć od nowa tego bloga, na pewno bym to zrobiła. ;) A tak jest, jaki jest. Mam w planach nowe opowiadanie, bez ciągłego słodzenia, ale do jego publikacji jeszcze trochę czasu minie. :)
Następny fragment? Nie umiem powiedzieć, kiedy. Co prawda mam już kilka napisanych do przodu, ale muszę znaleźć czas na dodanie. ;)
Do boju Resovio i Jastrzębski Węglu! <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz