sobota, 27 października 2012

Rozdział piętnasty.


- I co? - usiadłam na brzegu łóżka dziewczyny. Wyglądała o wiele lepiej, niż gdy byłam tu ostatnio. Jej twarz nabrała rumieńców, zniknęło nawet kilka bandaży okalających jej ciało.
- Jak na razie nic - odparł Misiek, siedzący na wózku.
- Czemu nikt mi nie powiedział, że z niej taka laska? - westchnął Alex, podpierając głowę zaciśniętymi pięściami.
Popatrzyłam znacząco najpierw na niego, a potem na Michała. Przemilczał to wyznanie, jednak mord w jego oczach mówił wszystko.
- Jak myślicie, długo będzie jeszcze nieprzytomna? - zapytałam.
- Mam nadzieję, że szybko się wybudzi, nie mogę się doczekać, kiedy usłyszę ten zapewne seksowny głos - rozmarzył się brat.
- Ty, a chcesz oberwać z czachy? - wysyczał Kubiak ze spojrzeniem bazyliszka. Nie trudno się było domyślić, że jemu blondynka także się spodobała.
- O co Ci chodzi? - Alex zrobił minę a'la 'What the fuck?'
- Zamknijcie się obaj i zobaczcie, poruszyła palcami! - musiałam jakoś odwrócić ich uwagę, jak nic za chwilę doszłoby do rękoczynów, gdyby się wydało, że obydwaj mają zamiar do niej startować.
- Gdzie?! - wykrzyczeli równocześnie, spoglądając na jej ręce.
- Gdybyście nie zaczęli między sobą konwersować, o ile można to nazwać konwersacją, to byście zauważyli! - może i skłamałam, ale to było jedyne sensowne rozwiązanie, żeby nie zaczęli sobie skakać do gardeł. Cóż, chyba przyjacielskie stosunki między nimi nieco się ochłodzą.
- Ale ma ładne dłonie... - Olszewski zataczał małe kółeczka na skórze dziewczyny.
- Łapy przy sobie! - warknął Kubiak, uderzając go po rękach.
- Co, już ją sobie zaklepałeś? Skąd masz pewność, że jej się spodobasz? W końcu Ty tymczasowo jesteś jakby niedysponowany z tą nogą, a ja mogę zapewnić jej wiele atrakcji - odburknął Alex, wkurzony jak diabli.
- Nie zapędziłeś się za bardzo? - dodałam. Tym razem przesadził, zdecydowanie.
- Prędzej Ci jaja urwę, niż pozwolę na jakieś zbliżenia! - Misiek złapał go za koszulkę, spoglądając w oczy. Może i dolną kończynę miał niesprawną, ale za to górne spisywały się świetnie.
Zastanawiałam się, czy najlepszym rozwiązaniem nie byłoby wezwanie jakiegoś szpitalnego ochroniarza, czy kogoś w tym stylu, bo wyglądało na to, że za chwilę naprawdę dojdzie do bitki.
- Przestaniecie?! - starałam się odciągnąć ich od siebie. Na marne. W końcu jak taka drobna kobieta jak ja, może się mierzyć z wysokimi i silnymi facetami?
W momencie, kiedy Kubiak podniósł rękę z prawdopodobnym zamiarem uderzenia Alexa, usłyszeliśmy cichy i nieco podenerwowany głos:
- Co się tu dzieje? Gdzie ja jestem?
Momentalnie odwróciliśmy głowy w stronę dziewczyny. Patrzyła na nas z przerażeniem w swoich niebieskich oczach. W życiu nie widziałam tak intensywnego odcienia błękitu.
- Spokojnie, nie denerwuj się. - usiadłam naprzeciwko blondynki. - Jesteś w szpitalu.
- W szpitalu? Dlaczego?
- Ten kretyn Cię potrącił - bąknął Alex, wskazując palcem na Michała, który wpatrywał się w kobietę jak w obrazek.
Dziewczyna przeniosła swój wzrok na Kubiaka. Jednak nie zlinczowała go za to, że zrobił z niej tymczasową kalekę, absolutnie. Uśmiechnęła się, pochłaniając jego sylwetkę przenikliwym spojrzeniem i  intensywnie myśląc.
- Michał Kubiak? - zapytała nieśmiało.
- Widzę, że znasz się na siatkówce. - Misiek posłał jej swój firmowy uśmiech. - Strasznie Cię przepraszam, to była wina samochodu... - zaczął się tłumaczyć.
- Nie musisz mi tego mówić,  rozumiem, w końcu takie rzeczy się zdarzają. A poza tym, Ty również nie wyszedłeś z tego zbyt optymistycznie - spojrzała na jego zagipsowaną nogę.
- No, w sumie to tak. - zaśmiał się. - A możemy chociaż wiedzieć, jak się nazywasz?
- Ewelina Piotrowska.
- Piękne imię - wtrącił się brat, na co Ewela odpowiedziała uśmiechem. - Ja się nazywam Alex Olszewski, a to moja starsza siostra, Natalia.
- Miło mi Was poznać. Masz takie piękne orzechowe oczy, jakiego przystojniaka na nie uwiodłaś? - zwróciła się do mnie. Mimo, że wcale się nie znałyśmy, już ją polubiłam.
- Mogłabym powiedzieć to samo o Twoich. - uśmiechnęłam się. - A takiego mega przystojnego bruneta o zielonych oczach, hollywoodzkim uśmiechu i sylwetce, której pozazdrościłby mu nie jeden atleta...
- Nie bujaj, tylko powiedz, że to Bartman - dorzucił Alex, poruszając znacząco brwiami.
- Jesteś w związku ze Zbigniewem Bartmanem? Naprawdę? - chyba nie mogła uwierzyć.
- Tak, jesteśmy razem - odparłam nieco zmieszana.
- Boże, szczęściara z Ciebie, ile ja znam kobiet, które by dały wszystko, żeby być na Twoim miejscu.
- Ale czasami moje szczęście odbija się na psychice, najczęściej podczas meczów. Wtedy czuję się jak tarcza, a te wszystkie hotki są niczym trenujący łucznicy.
- Zazdrosne są, że ich ukochane ciacho jest już zajęte. Nie martw się, każda dziewczyna siatkarza prędzej czy później przez to przechodzi.
- A tak w ogóle, to czym się zajmujesz? - wtrącił się Olszewski.
- Jako dziewczynka uczęszczałam do szkółki siatkarskiej, a potem grałam nawet w jednej drużynie. Niestety, klub miał problemy finansowe, przez co został rozwiązany. Szukałam oferty w innych miastach, jednak wszędzie mieli nadmiar zawodniczek. Teraz gram w siatkówkę jedynie w ramach przyjemności, lubię także oglądać mecze. A przyszłość? Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. Chciałabym studiować, lecz materialnie nie mam na to szansy.
- Rodzice nie mogą Cię wesprzeć? - zapytał Michał.
- Nie utrzymuję z nimi kontaktu. - spuściła głowę, skubiąc paznokcie. - Uważali mnie za rozwydrzoną i egoistyczną lalunię. Ich zdanie na temat mojego ukochanego sportu było wciąż takie same: " To nie zawód, albo znajdziesz sobie normalną robotę, albo wyjazd, bo nie będziemy Cię do końca życia utrzymywać." Wzięłam sobie na poważnie te słowa, i tak jak chcieli, tak zrobiłam. Wraz z ukończeniem 18 lat spakowałam manatki i wyniosłam się od nich. Aktualnie żyję sobie w małym mieszkanku na Ursynowie.
- Nie rozumiem, jak rodzice mogli tak potraktować swoje dziecko? - pokręciłam tylko głową z niedowierzaniem.
- To nie byli prawdziwi rodzice, zostałam adoptowana. Do dziś nie wiem, co się stało z moimi biologicznymi. - odparła niewzruszona.
Miałam ochotę ją przytulić, jednak na pierwszym stopniu naszej znajomości uznałam to za niestosowne.

Opuściłam szpital po godzinie dziewiętnastej. Ciężko było mi się z nimi rozstawać po całym dniu spędzonym razem, ale cóż, samymi przyjemnościami nie można żyć, jutro z rana mam wykłady na uczelni.
Jadąc tramwajem, oddałam się rozmyślaniom. Ewelina okazała się bardzo sympatyczną dziewczyną, o rok młodszą ode mnie. I jeżeli uważałam, że to moje życie jeszcze niedawno było beznadziejne, to biorąc jej przykład mogę szczerze przyznać, że wcale tak nie było. Powinnam bić się w piersi i dziękować Bogu, że mam kochającą rodzinę, a bardzo często tego nie doceniam.
Weszłam do akademiku, skierowałam się na swoje piętro i przekręciłam klucz w drzwiach. Od razu wzięłam do ręki piżamę i wskoczyłam pod prysznic, pozwalając, aby ciepła woda przyjemnie obmywała me ciało. Zaróżowiona i wykąpana weszłam pod kołdrę, włączając telewizor na kanał MTV. Akurat leciała jakaś popowa piosenka z porno teledyskiem, a jakżeby mogło być inaczej. Kołysząc głową w rytm muzyki, zaczęłam szperać w torbie w celu odnalezienia telefonu. Po wyrzuceniu całej zawartości na pościel, w końcu w moje ręce dostała się komórka. Niezwłocznie otworzyłam wiadomości i wysłałam jedną do Zbyszka.
Cześć kochanie. Co słychać?
Odpisał ekspresowo.
Cześć piękna. Jestem wykończony dzisiejszym treningiem, jednak siłę daje mi fakt, że jutro Cię zobaczę. A co u Ciebie?

Wszystko w jak najlepszym porządku, blondynka, to znaczy Ewelina się wybudziła. Strasznie sympatyczna z niej dziewczyna.

Naprawdę? To świetnie! Skoro z Tobą się dobrze dogaduje, to mam nadzieję, że mną także nie pogardzi. ;)

Nie pogardzi, zapewniam Cię. Była w lekkim szoku, kiedy się dowiedziała, że jesteśmy razem. O której wracasz?

Nie wątpię, nie wątpię. ;) Nie wiem dokładnie, ale na pewno jutro wieczorem i zostaję do piątku. Będziesz mnie miała całe trzy noce na wyłączność. ;)

Bartman!!! ;)

No dobra, pochlebiam sobie. ;) Kochanie, nie obrazisz się, jeśli skończymy na dzisiaj konwersację? Mógłbym z Tobą pisać godzinami, ale moje oczy po takim dniu długo nie wytrzymają.

Jasne, że nie, Twoje zdrowie się dla mnie liczy, zresztą ja także powinnam iść spać, jutro z rana zajęcia. Dobranoc. ;*

Słodkich snów, mała. ;*

Po skończeniu rozmowy, przypieprzyłam sobie dłonią w czoło. Nie ustaliliśmy, gdzie się spotkamy. Znając życie, pewnie w szpitalu, w końcu nie wiedział, gdzie mieszkam. "Dobra, nie przejmuj się dziewczyno, traficie na siebie prędzej czy później!" - pomyślałam. Wyłączyłam telewizor i przekręciłam się na drugi bok.
Wierciłam się pół nocy, non stop biegając do łazienki i łykając tabletki przeciwbólowe. Chwilę po tym, gdy próbowałam zasnąć, zaczął okropnie boleć mnie brzuch. Co więcej, był to taki ból, którego jeszcze nigdy wcześniej nie doznałam. Usiadłam na łóżku, łapiąc się pod boki. Miałam wrażenie, jakby ktoś przewiercał mnie na skroś. Wyciągając z szufladki pudełko na tabletki, niechcący wyciągnęłam także jakąś kartkę, która następnie spadła na ziemię. Schyliłam się po nią. To był mój kalendarzyk miesiączkowy z którego wynikało, że jutro powinnam dostać okres. Może to przez to taki ból? Przykryłam się ponownie kołdrą i utkwiłam wzrok w suficie, rozmyślając. I co ja mam zrobić? Bartman liczy na upojne noce, a mnie akurat teraz dotknęła kobieca przypadłość. Owszem, ja także miałam ochotę na chwile namiętności, szczególnie po pamiętnej rozmowie przez telefon, ale wygląda na to, że przez najbliższe kilka dni nic z tego. A Zibi, jak przystało na dojrzałego faceta, to zrozumie. Na pewno zrozumie.

Michał leżał na swojej sali, strzelając palcami. Uczucie do Eweli to nie grom z jasnego nieba, był zauroczony, nie zakochany. Przynajmniej takie miał wrażenie. Topór wojenny z bratem Natalii tymczasowo zakopali, jednak wiedział, że to nie koniec wojny. Widział, jak Alex na nią patrzy, jak dosłownie pożera Ewelinę wzrokiem. Miał ochotę zasadzić kopa gówniarzowi, ale wyszedłby na zazdrosnego i niekulturalnego dupka, a takiej opinii w oczach Piotrowskiej nie chciał. Z drugiej strony, to z nim, a nie z Olszewskim nawiązała lepszy kontakt. Niby taki kozak z młodego, a jak przyszło co do czego, to gapił się na nią z otwartymi ustami jak na jakieś objawienie, co jakiś czas bąkając coś pod nosem. Mimo, iż tymczasowo 'prowadził', wiedział, że Alexa nie należy ignorować. Szanse u dziewczyny mają wyrównane. Jednak czy to właśnie ona zechce być z którymś z nich? Czas pokaże.

Siedziałam na ubikacji, patrząc na majtki od spania z niedowierzaniem. Ani śladu krwawienia, bólu zresztą też. Zawsze miałam regularne miesiączki, jednak pamiętałam słowa nauczycielek od przyrody jeszcze ze szkoły podstawowej, że zbyt duży stres także przyczynia się do opóźnienia okresu, a w moim życiu ostatnio stresu było co nie miara. W takim razie skąd taki silny ból w nocy?
Założyłam na siebie dżinsy i nierozpinaną, szarą bluzę, a następnie skierowałam się do lodówki. Miałam dziwną ochotę zjeść wszystko, co się w niej znajdowało. W sumie nawet tak zrobiłam: zaczęłam od jajecznicy, a skończyłam na wylizywaniu resztek Nutelli. Jeszcze nigdy nie miałam tak przeraźliwie wielkiego apetytu. Po skończeniu śniadania umyłam brudne talerze, a następnie weszłam do łazienki z zamiarem odświeżenia jamy ustnej. Kiedy zakładałam buty, poczułam żołądkowe wariacje. Zakrywając wargi dłonią, pobiegłam z powrotem do toalety, zwracając cały spożyty wcześniej posiłek. Spuściłam wodę i usiadłam na desce od ubikacji. Co się działo z moim organizmem? Najpierw domaga się hurtowej ilości jedzenia, a dopiero potem uświadamia sobie, że to zbyt dużo na tak drobną kobietę?  Chyba w niedalekiej przyszłości czeka mnie wizyta u lekarza.
Zadzwoniłam do przyjaciółek, informując je, że dzisiaj nie będzie mnie na uczelni, a następnie do Miśka, aby powiedzieć mu, że do szpitala także nie przyjadę. Może to jakaś grypa żołądkowa, a mi teraz tylko brakowało tego, żeby całkiem się rozchorować, dlatego wolałam nie ryzykować ze zdrowiem.
Przebrałam się w luźny dres, zrobiłam herbatę i usiadłam przed telewizorem. Akurat leciała powtórka meczu między Resovią a Zaksą. W czasie drugiego seta zmorzył mnie głęboki sen.
Kiedy otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek, myślałam, że mam zwidy. Jednak po kilkakrotnym zamruganiu wskazówka wciąż pokazywała godzinę osiemnastą. Może i byłam zmęczona po nieprzespanej nocy, ale żeby odlecieć w dzień na całe dziewięć godzin? Niezwłocznie ruszyłam tyłek do łazienki. Nadal nic, żadnego śladu krwi. Miałam zamiar wziąć krótki prysznic, lecz w tym samym momencie usłyszałam pukanie do drzwi. Nie spodziewałam się żadnych gości, jednak dla pewności szybko założyłam normalne spodnie i przeczesałam włosy palcami. Kiedy pociągnęłam za klamkę, oniemiałam.
- Zbyszek?! - wyglądał cholernie seksownie z tym delikatnym zarostem na twarzy, ubrany w jasną bluzę i ciemne dżinsy. - Skąd wiedziałeś, gdzie mieszkam?!
- Cześć mała. Twój brat wszystko wyśpiewa, jeśli się go o to poprosi. - uśmiechnął się, ukazując moim oczom białe zęby. - Nie przywitasz się? - ułożył usta w podkówkę.
- Przywitam się, ale w zupełnie inny sposób - odparłam tajemniczo, wciągając go do pokoju, a następnie rzucając się na niego niczym przysłowiowy sęp na padlinę. Miałam gdzieś, że za chwilę może odezwać się mój żołądek, albo nagle krew zacznie spływać po moich udach. Chciałam go mieć przy sobie teraz, jak najbliżej.
Oparłam Zbysia o framugę drzwi i z całą tęsknotą przywarłam swoimi ustami do jego warg. Nasze języki rozpoczęły wspólny taniec, zgłodniałe przyjemności. Poczułam, jak wielkie dłonie wędrują pod moją bluzkę, a palce delikatnie naznaczają linię kręgosłupa i łopatek. Złapałam za rogi jego bluzy i pociągnęłam do góry, uwalniając go od okalającego klatkę piersiową materiału. Krążyłam rękoma po torsie i umięśnionym brzuchu. Moje policzki nabrały rumieńców. Wystarczyło, że usta Zbyszka dotknęły skóry mojej szyi, a nogi zaczęły drżeć mi z podniecenia.
- Ochrzcijmy Twoje łóżko - wymruczał mi do ucha.
Kiwnęłam jedynie głową na zgodę. Bartman wziął mnie na ręce i położył na pościeli, patrząc mi w oczy. Ten charakterystyczny uśmiech, tylko dla mnie. Przyciągnęłam go do siebie, niespodziewanie popychając na łoże. Odgarnęłam włosy do tyłu i dobrałam się do Zibiego. Zahaczałam wargami o górne partie jego ciała, zostawiając mokre ślady, aż w końcu dobrałam się do spodni. Pomalutku odpięłam zamek i guzik, a następnie zdecydowanym ruchem pociągnęłam za nogawki, ściągając materiał opinający pośladki. Przejeżdżałam dłońmi po umięśnionych udach, w kierunku podbrzusza. Stłumiony jęk bruneta tylko mnie nakręcił. Chciałam dominować, prowadzić nas po ścieżkach pożądania, jednak wtedy przeturlał się na łóżku sprawiając, że znów byłam na dole, jako kobieta spragniona miłosnych uniesień. W ciągu kilku sekund pozbył się spodni i bluzki, pochłaniając wzrokiem moje ciało, która okalała jedynie bielizna. Sięgnęłam karku Bartmana, chcąc poczuć ponowne ciepło jego warg, a on w tym samym czasie swoimi sprawnymi palcami uwolnił mnie z majtek i stanika. Ogarnął me nagie ciało ponętnym wzrokiem i przygryzł wargę.
- Jesteś taka piękna - wyszeptał, podkładając ręce pod moją pupę.
Poruszyłam głową na znak gotowości. Poddałam się rytmowi, jaki nadał. Delikatne ruchy sprawiały, że błagałam o więcej, a on zawsze spełniał moją prośbę. Coraz szybsze i mocniejsze posunięcia prowadziły mnie do krainy czystej rozkoszy. Obserwowałam, jak brunet oddycha coraz szybciej, zaciskając dłonie na pościeli. Skraj jego przyjemności także był blisko. Gryzłam się w język, aby nie zacząć krzyczeć, jednak z moich ust, jak i Zbyszka co jakiś czas wymykały się ciche odgłosy, z czasem jednostajne i coraz głośniejsze. W momencie kulminacyjnym oplotłam jego biodra nogami, chłonąc rozlewającą się po moim ciele ekstazę i starając się nie zacząć wić niczym wąż z podniecenia. Bartman opadł na mnie swoim jakże przyjemnym w tym momencie ciężarem, patrząc na mnie spojrzeniem pełnym szczęścia.
- Kocham Cię - wyszeptał, po czym ułożył swoją głowę na mojej klatce piersiowej. Po chwili odpłynął do krainy Morfeusza.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jeżeli czytasz, pozostaw po sobie chociażby króciutki komentarz. O wiele przyjemniej się pisze, kiedy wiem, że mam dla kogo to robić.

Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa pod poprzednim rozdziałem. ;* Pozostawiam do Waszej oceny kolejny, tym razem dłuższy. Mam nadzieję, że jest zrozumiały, pisałam go na tzw. 'antybiotykowym haju'. ;)
Na Waszą prośbę powróciłam do erotycznych uniesień. ;) I jeśli mam gotować  się w kociołku ze smołą w piekle, to Wy razem ze mną. :D
No to teraz wiecie już co nieco o naszej Ewelinie. Nie przyzwyczajajcie się zbytnio do tego, że jest miła, sympatyczna itd, bo momentami jej postawa zmieni się o 180 stopni. A którego z nich wybierze? Z góry mówię, że się dużo pogmatwa między tym trójkątem, a finał tej gmatwaniny niejedną z Was zaskoczy. ;)
Następny fragmencik już raczej w przyszłym tygodniu, teraz czeka mnie sporo nauki.
I jakże cieszy mnie wygrana Jastrzębskiego z Delectą po tak zaciętym meczu. Może i chłopaki przegrali pierwszy, ale w swoim rodzinnym mieście na pewno pokażą klasę! ;)
No to do napisania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz