piątek, 26 października 2012

Rozdział szósty.



Marcin czuł na plecach wzrok ciekawskich, a zarazem przerażonych sióstr oddziałowych.
- Młody człowieku, co to miało znaczyć?! - lekarz zatrzymał się na korytarzu prowadzącym do wyjścia.
- Przepraszam, poniosło mnie - wydukał.
- No ja myślę. Jednak dla bezpieczeństwa pacjentki ma Pan zakaz przebywania w naszym szpitalu.
- Rozumiem, ale...
- Wyjdzie Pan sam, czy wezwać policję? - zirytowany lekarz mu przerwał.
- Spokojnie, już wychodzę.
Chłopak oglądał profil doktora znikającego za rogiem. Nie wyjdzie, dopóki się nie dowie, kim jest laluś Natalii. Po dzisiejszej akcji żadna z sióstr na jej oddziale nic mu nie powie, musi znaleźć taką, która wie coś o jej nowym chłopaku, ale nie słyszała o wydarzeniu sprzed kilkunastu minut.
Rozglądając się dookoła, zauważył młodą dziewczynę ubraną w strój pielęgniarki, wycierającą parapety. Była duża szansa, że cokolwiek mu powie.
- Przepraszam... - chłopak podszedł do niej. - Jestem bratem Natalii Olszewskiej, znasz ją?
Dziewczyna spojrzała na niego zza okularów.
- Taak, słyszałam coś o niej... - wydukała.
- Wiesz, siostra nie chce mi powiedzieć, kto ją tu przywiózł. - skłamał. - Może Ty coś wiesz?
- Nie wiem, czy mogę cokolwiek mówić... - pielęgniarka rozejrzała się wkoło.
- Spokojnie, to zostanie między nami, chcę to wiedzieć dla jej bezpieczeństwa.
- No... dobrze. Z pobliskiego lotniska przywiózł ją tu siatkarz.
- Siatkarz? - chłopak nie krył zdziwienia. - A jak się nazywa?
- Osobiście widziałam go tylko raz w szpitalu, ale jestem pewna, że to był Zbigniew Bartman. Chodzą plotki, że coś między nimi zaiskrzyło...
- Ok, wielkie dzięki za info - odparł i skierował się w stronę wyjścia.
Marcin idąc ulicą, walczył ze samym sobą, aby nie wybuchnąć śmiechem. Zakochała się w atakującym reprezentacji Polski? Naprawdę była aż taka głupia, żeby nie wiedzieć, jak takie związki się kończą? Bartman non stop był na treningach, grał mecze, udzielał wywiadów. Już widział w swojej głowie, jak za kilka tygodni ich związek się rozpadnie, o ile w ogóle zostaną parą, i dziewczyna z płaczem będzie wydzwaniać do niego, że popełniła błąd, zostawiając go. I opłacało się zdradzać?
Chmielewski jednak wiedział, że Natalia to mądra kobieta, więc na pewno nie zwiąże się ze światowej sławy siatkarzem.
"No cóż, kolego Zbyszku, możesz o niej tylko pomarzyć." - pomyślał, i zadowolony ze swojego zwycięstwa, skierował się w stronę mieszkania.

W tym samym czasie w domu Kubiaka odbywała się ostateczna narada.
- To może, jeśli go spotkasz, porozmawiacie po męsku? - zapytał Michał.
- Co masz na myśli?
- Trochę się pokłócicie, a między wersami strzelisz mu pięknego liścia...
- Zdurniałeś?!
- Ok, jeśli wolisz mu złamać nos...
- No chyba nie mówisz poważnie! - Zbyszek nie dowierzał w słowa przyjaciela.
- A co innego chcesz zrobić? Zadzwonisz do niego i powiesz: "Słuchaj stary, kocham Twoją dziewczynę, dasz mi ją przelecieć?"
- No nie, z kim ja prowadzę dyskusję! - Zibi był na granicy wybuchu.
- Dobra, żartowałem. Może nie będziesz musiał interweniować, może ona sama z nim zerwie?
- Może... Sam nie wiem. Zobaczę ją najwcześniej jutro po półfinale Pucharu Polski.
- Dzisiaj nie dasz rady?
- Chciałbym, ale dobrze wiesz, że Bernardi na dzisiejszym treningu nam nie odpuści. Poza tym, martwię się.
- Niby czym?
- Natalia nie odpisuje na moje esy, a na dodatek nie odbiera, kiedy próbuję się dodzwonić. Mam przeczucie, że coś dzieje się za moimi plecami, coś, co nie jest niczym dobrym...

Ból po uderzeniu nie był tak silny jak ten, który czułam w sercu. Poduszka, kołdra, piżama, którą miałam na sobie - były przemoczone od łez.
Czułam się podle, momentami miałam żal do Boga, że ktoś taki, jak ja w ogóle żyje. Raniłam wszystkich, na których mi zależy, a szczególnie Marcina i Zbyszka. W zupełności zasłużyłam na gest, którego dokonał mój chłopak. Miałam ukochanego, a już dawałam szansę następnemu facetowi. Byłam zwykłą lafiryndą, teraz to wiedziałam już na pewno. I mimo, że zranię obydwu jeszcze bardziej, musiałam to zrobić. Nie zasługiwałam ani na Marcina, ani na troskliwego Bartmana. Czas zakończyć to wszystko.

- Panowie, pełna mobilizacja, jutro musicie dać z siebie wszystko! - Bernardi dawał chłopakom cenne rady przed jutrzejszym meczem.
Trening był naprawdę ciężki, na twarzach zawodników widoczne było zmęczenie. Jednak w głębi duszy każdy był podekscytowany na myśl o prawdopodobnej wygranej. Chłopaki z Jastrzębia byli w świetnej formie, dlatego trener z całego serca wierzył, że dostaną się do finału.
- Tylko dobrze się wyśpijcie, nie chcę mieć zombie na boisku! - powiedział Lorenzo ze śmiechem. - Wylatujemy z Warszawy do Rzeszowa z samego rana.
Przy wejściu do szatni złapał Zibiego za ramię i zaciągnął na bok.
- Dasz radę jutro grać? - zapytał troskliwie.
- A czemu miałbym nie dać rady?
- Wiesz, ostatnio dziwne rzeczy się z Tobą dzieją, a jesteś zawodnikiem, w którym pokładam wielką nadzieję...
- Już wszystko w porządku trenerze, obiecuję, że będzie dobrze - odparł Zbyszek z uśmiechem.
- Mam nadzieję. - Lorenzo klepnął go w ramię. - Jedź do domu.
Bartman wszedł do szatni i skierował się w stronę swojej szafki. W momencie, kiedy miał zamiar iść pod prysznic, zauważył świecący się ekran swojego telefonu. Serce mu szybciej zabiło. SMS od Natalii. Dotknął ekranu, aby otworzyć wiadomość. Przeczytał jeden raz. I drugi. I trzeci. Nie mógł uwierzyć w to, co widzi.
Kubiak widząc przyjaciela bladego jak ściana, trzymającego w dłoni komórkę, szybko podszedł do niego.
- Co się stało? - zapytał, wystraszony.
- Sam przeczytaj... - Zibi podał Michałowi telefon drżącą ręką.
Oczom Miśka ukazała się wiadomość:
"Zbyszku, to nie ma sensu. Wiem, że potrafisz mi zagwarantować wszystko, czego potrzebuję, jednak zasługujesz na kogoś o wiele lepszego. Co więcej, to ja nie zasługuję na taki ideał, jak Ty. Zapomnij o tym, co było, myśl o przyszłości. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz. Natalia."

Marcin trzymał w dłoni swoją komórkę, patrząc w ekran. Był na granicy wybuchu. Otrzymał taką samą wiadomość jak Zbyszek, jednak pojęcia nie miał, że jego rywal także został odrzucony.
To nie było w jej stylu. Wolała być z siatkarzem, niż z normalnym facetem? Bezsensowne pytanie. Która kobieta w tych czasach by nie chciała? Wiedział, że popełnił wiele błędów, a wczorajsze uderzenie jej było przekroczeniem wszelkich granic, ale nic nie mógł na to poradzić. Kochał ją do szaleństwa, jednak tymczasowo miłość do Natalii zakryła nienawiść do Bartmana. Dobrze wiedział, że dziewczyna mu tego nigdy nie wybaczy, jednak musiał to zrobić. Nawet jeżeli skończy się to bardzo tragicznie, wina nie spadnie na niego, jutro w nocy wylatuje ze swoim zespołem do Japonii.
Wykręcił numer do Pluskwy, znajomego, który kilka miesięcy temu wyszedł z paki.
- Marcin? - Pluskwa był nieźle zszokowany, kiedy Chmielewski do niego zadzwonił.
- Tak, to ja. Słuchaj stary, nikt się nie zna na tym tak dobrze, jak Ty, dlatego musisz mi pomóc...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz