wtorek, 4 grudnia 2012

Rozdział trzydziesty.


„Tylko na tobie naprawdę mi zależy,
tylko ciebie naprawdę potrzebuję.
I kiedy znikasz, kiedy ciebie nie ma,
w powietrzu czuję, czegoś mi brakuje.”

T.Love  ~ I Love You

Spodziewałam się dosłownie wszystkiego. Nagłego trzęsienia ziemi, rozpoczęcia trzeciej wojny światowej, końca Mody na sukces, ale nie tego, że ciągnący za rękę Julię Michał, z uśmiechem godnym psychopaty, wyląduje na masce samochodu Bartmana, otrzepie rękaw kurtki i pobiegnie dalej, a zdezorientowana Michalczyk za nim.
- Pogrzało go?! – oburzył się Zbyszek. – Tylko potrącenia najlepszego kumpla do kolekcji mi brakowało!
- Nie denerwuj się. – uspokajałam go, masując dłoń umiejscowioną na skrzyni biegów. – Bez powodu nie leciałby na złamanie karku, w dodatku z moją przyjaciółką.
Moje przypuszczenia potwierdziły się. Chwilę potem mignęła nam postać Chmielewskiego, który okolice ust i cały nos miał umazany czerwoną cieczą, z pewnością krwią.
- Czarno to widzę – zielonooki pokręcił głową z dezaprobatą i pokierował Megane w kierunku gonitwy.
Wyminęliśmy rozwścieczonego Marcina, a następnie Miśka i Julkę. Zibi zatrzymał samochód koło niewielkiego parczku. Zaledwie minutę czekaliśmy, aż uciekający się tu zjawią.
- Co się stało? – zapytałam szatynkę, która wycieńczona opierała głowę na moim ramieniu.
- Michał wdrożył swoje niecne sny w życie. Przyłożył kilka razy Chmielewskiemu, jak widać za słabo, bo ten momentalnie rzucił się za nami w pogoń.
- Po co to zrobiłeś? – Bartman skierował swoje pytanie do Kubiaka.
- Ten fagas uderzył Julkę za to, że nie chciała mu pomóc w rozbiciu waszego związku – wyrzucił między jednym oddechem a drugim. – Musiałem mu jakoś pokazać, że bezkarny nie jest.
Dopiero po jego słowach z dokładnością przyjrzałam się przyjaciółce. Rzeczywiście, była dość porządnie poobijana na twarzy.
- Aha, mam was! – i sam zainteresowany zjawił się w porę. Otarł krew spod nosa rękawem. – Będziesz za to gnił w pierdlu, siatkarzyku!
- Radziłbym ci uważać na słowa. – zabrał głos zielonooki, zanim Michał zdążył otworzyć usta. – Przypominam, że Twoje konto nie świeci czystością i wrażliwością.
- Nie bądź śmieszny. – burknął ironicznie. – Masz jakieś dowody na to, że to ja, a nie jakakolwiek inna istota na ziemi grzebała ci w samochodzie?
- Widzę, że kolega kompletnie zielony w tematach kryminalnych. A coś takiego jak badanie odcisków palców przemknęło ci przez uszy?
Chmielewski zazgrzytał zębami.
- Nie zrobisz tego – wysyczał.
- Chcesz się przekonać? – Bartman spojrzał mu stanowczo w oczy. – Powinienem był to zrobić od razu po pamiętnym zdarzeniu. Kiedy dowiedziałem się, że to ty rozmontowałeś od środka moje auto, może i byłem wściekły, ale owe uczucie szybko przeminęło. Miałeś siedzieć w Japonii, z daleka od Natalii. Jak widać, samo pokiereszowanie mojego przyjaciela i dziewczyny, którą potrącił, nie zaspokoiło twojego głodu. Gwarantuję, jeżeli złożysz doniesienie o pobiciu, ja złożę o twoich postępkach, dokładając grzechy z przeszłości, w której ja jeszcze nie gościłem.
- Czy ty tego nie rozumiesz? – głos lekko mu zadrżał. – Nie usunąłem tych kabelków hamulcowych dla żartu czy kaprysu. Chciałem, żebyś zniknął z życia Natki, żebym znów mógł cieszyć się jej osobą przy boku.
- I tak byś się nie nacieszył. – wtrąciłam się do wymiany zdań. – Nie czuję do ciebie nic, oprócz obrzydzenia. Pomyśl logicznie,  marzeniem której kobiety jest spędzić każdy rok, miesiąc, godzinę przy boku narwańca i domowego boksera? Wcześniej nie potrafiłam się odezwać, nie potrafiłam wyrazić swojej opinii. Dopiero dzięki Zbyszkowi przejrzałam na oczy. Zawdzięczam mu o wiele więcej, niż twojej marnej osobie.
- Natalia – miał wyraz twarzy jak dziecko, któremu zabrano ukochaną maskotkę. – To sportowiec, siatkarz, który zdradzi cię podczas wyjazdu i porzuci jak szmacianą lalkę.
- Myślałem, że to liderzy zespołów muzycznych tak robią – dogryzł mu Kubiak, przybijając potajemnie piątkę z Michalczyk.
Marcin posłał w jego stronę jedynie mrożące krew w żyłach spojrzenie.
- Uwierz mi, zrozumiałem swoje błędy. Uświadomiłem sobie dopiero po fakcie dokonanym, ile ton krzywd i litrów łez na ciebie sprowadziłem. Naprawdę chcesz być z nim i wyć z rozpaczy za kilka miesięcy, kiedy cię zostawi?
- Będzie musiał zadać sobie wiele trudu, jeżeli zechce mnie porzucić – pokazałam mu dłoń z palcem serdecznym, upiększonym pierścionkiem zaręczynowym.
- O kurwa! – wyrwało się Miśkowi. – Muszę dowiadywać się o radosnej nowinie w takim momencie?
Uśmiechnęłam się promiennie do szatyna i ponownie zwróciłam swój wzrok na Chmielewskiego. Smutek wyparował z jego twarzy. Gościła na niej niezmącona wściekłość, jedynie delikatnie ubarwiona rozpaczą.
- Mam nadzieję, że wiesz, co robisz. – warknął, aby po chwili nieco spokornieć. – Pozostaje mi życzyć ci w takim przypadku świetlanej przyszłości. Może jeszcze kiedyś się spotkamy. Chcę, żebyś wiedziała jedno – nigdy o tobie nie zapomnę, wryłaś się w moje serce i pamięć na wieki.
Przesłał mi mizerny uśmiech i oddalił się, szurając ciężkimi buciorami po chodniku.
- Myślicie, że złoży doniesienia? – zapytała Julka.
- Nie. – wyszczerzyłam się do pleców Marcina, oddalających coraz bardziej. – Jestem tego pewna. 


- Misiek, jesteś gotowy? – zawołał z salonu Zbyszek.
- Klucze do mieszkania oddane, ubrania zabrane, powciskane między rowki kanapy prezerwatywy i śmiecie wygrzebane – wyliczał Michał, chodząc z kartką w ręce w kółko. – Mówiłeś coś?
- Pytałem, czy jesteś gotowy – brunet wywrócił teatralnie oczami.
- A, tak, tak, oczywiście!
- To po jaką cholerę ci ten świstek z załatwionymi rzeczami? Wyglądasz jak dzieciak, który przypomina sobie grzechy przed pierwszą spowiedzią – zażartował.
- Bardzo śmieszne. – fuknął szatyn. – Wolałbym, żeby w byłym domu nie zostały żadne ślady mojej obecności. Jakaś laska ma się tam wprowadzić.
- Ładna? – Zibi uniósł jedną brew do góry, przybierając komiczny wyraz twarzy.
- Ma przy boku kobietę marzeń, a wypytuje o inne. – Kubiak pacnął się zdrowo w czoło. – Nie wiem, nie widziałem.
- Zawsze w wolnym czasie możesz przyjechać do niej, wykręcając się zostawieniem jakiegoś ważnego przedmiotu.
- Albo od tej miłości ci się w główce poprzewracało, albo Bóg naprawdę cię opuścił. Miałbym przyjechać po paru miesiącach, bo nagle mi się przypomniało, że jakaś pierdoła gości w jej aktualnym mieszkaniu? Rozgryzłaby mój, a raczej twój idiotyczny plan. Poza tym, już nie szukam kobiety do towarzystwa.
- A co, zmieniłeś orientację?
- Tuman. – otworzył usta i wywalił na wierzch język. – Po prostu ową szczęściarę już ją znalazłem.

Wędrowałam z ramion mamy w ramiona taty. Tulili mnie jak jakąś malutką dziewczynkę, która pierwszy raz w życiu jedzie na obóz bez bliskiej osoby dorosłej.
- Dlaczego to Jastrzębie-Zdrój musi być tak daleko? – lamentowała rodzicielka.
- Mamuś, Jastrzębie to miasto klubowe Zbyszka. Będziemy mieszkali w Żorach – uświadomiłam ją, ponownie lądując w jej ciepłych objęciach.
- Jeden pies. – wyszeptała mi do ucha, patrząc na swojego męża, a mojego ojca. – Widzisz, kochany? Już nie jesteś najważniejszym mężczyzną w życiu jedynej córeczki. Zostałeś wygryziony.
- Powiem ci to samo, kiedy Aleksander przyprowadzi jakąś pannę do domu – bąknął żartobliwie.
- Dajcie spokój. – zaśmiałam się. – Przecież ojca i matki żadna inna osoba nie zastąpi, czyż nie?
Pokiwali jedynie głowami, a na ich twarzach malował się dumny uśmiech.
- Natalciu. – Julka zaplotła mi dłonie na szyi. – Odwiedzaj mnie jak najczęściej. Muszę koniecznie zobaczyć, jak owoc waszej miłości rośnie, już poza brzuchem mamusi.
- A ja myślałam, że to ty będziesz częstym gościem u nas, w szczególności u Michała. Wiesz, tylko na razie będzie mieszkał z nami, potem przeniesie się do własnego mieszkania. Będziecie sobie mogli hulać do woli.
- Maluszek oprócz zabierania ci części pokarmu przy okazji zagarnął chyba i mózg. – popukała się znacząco w czoło. – Misiek to fajny facet, i tyle. Nic wielkiego nas nie łączy.
- Na razie. – puściłam jej oczko. – To kiedy nadejdzie faza przejścia koleżeństwa w miłość?
- Coś mi się wydaję, że Zibi w czasie seksu przelał część swojej głupoty do ciebie.

Patrzył w jej ciepłe i zielone oczy. Gdyby mógł, zostałby tu na wieki. Rzuciłby siatkówkę, rzuciłby wszystkie aspekty, które były w jego życiu azylem. Zrobiłby to dla niej. Dla jej pięknego uśmiechu, roześmianej twarzyczki i charakteru, który przyciągał niczym magnes.
- Będę tęsknił – wyszeptał, delikatnie dotykając palcem skóry twarzy Michalczyk.
- Ja też, Miśku, ja też – westchnęła, świdrując go spojrzeniem.
- Mógłbym coś zrobić? Tylko obiecaj, że mnie nie uderzysz.
- Obiecuję – przyłożyła prawą dłoń do serca.
Zbliżył się na tyle, aby czuć jej oddech na szyi. Pochylił się i subtelnie musnął usta Julii. Smakowały jak czekolada wymieszana z malinami.
- Przyjedź czasem – wymruczał, kiedy oderwał się od jej warg.
- I ty również – pogłaskała go po policzku.
Skierował się do czarnego wozu. Spojrzał na nią ostatni raz i załadował swoje cielsko na tył samochodu.
- Ty, co to było? – od razu poczuł na sobie roześmiany wzrok Bartmana.
- Okazywanie miłości, skarbie – brunetka uwolniła szatyna od odpowiedzi.

Tablica z napisem Warszawa mignęła mu za oknem. Dobrze wiedział, że jeszcze nie raz odwiedzi to miasto. Bo to właśnie tutaj zostawił cząstkę serca, którego nie zajęła siatkówka. Cząstkę o nazwie Julia Michalczyk.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pierdoły, pierdoły i jeszcze raz pierdoły. Dlaczego pisanie rozdziałów do tego opowiadania jest o wiele trudniejsze niż do pozostałych?
Raczej nie będę już tu mieszać, bo i tak nie mam na nagłe bum koncepcji. Powiem tyle – liczbę fragmentów, które na tym blogu jeszcze się pojawią, można policzyć na palcach jednej ręki. :)

Wr, nie lubię zimy.
antek, szykuj sprzęt, będziemy odśnieżać! 


27 komentarzy:

  1. Ooo matko O.o Rozdział jest prze! ♥
    Misiek jest przesłooodki ;3 Normalnie skakać z radości mi się chciało jak to czytałam (mimo, że to powinno być smutne pożegnanie :P ) ! <3

    Pisz dalej bo już się nie mogę doczekać *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. No może teraz Chmielewski raz na zawsze da spokój Natalii i jej znajomym. No i Natka przeprowadza się do Zbyszka bardzo się ciesze, teraz czekamy na ślub:d Misiek też zakochany i niech nawet z Julią nie mówią, że jest inaczej. Czekam na kolejny. Pozdrawiam Angel;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam taką nadzieje, że Marcin się od nich odczepi już na zawsze i da spokój zarówno Natalce i Zbyszkowi jak i Michałowi oraz Juli ;) Wygląda na to, że Michał wpadł w po uszy co mi się podoba bo od początku opowiadania nie wiodło mu się zbytnio dobrze ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ooo jak cudnie . ; ) liczę na to , że w najbliższej przyszłości Michał z Julką będą razem . Pozdrawiam . :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Już się będzie kończyć? Szkoda... No, ale chociaż tyle, że Julka z Miśkiem może będą razem. A Natka będzie mieszkać ze Zbyszkiem :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. No w końcu Chmielewski się od nich odczepił! ;D
    Rozdział świetny
    Fragment Julii i Michała po prostu.. ach! :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
    http://setball-for-hope.blogspot.com/ :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Słodziutko! To dobrze, a Chmielewski niech idzie gdzie pieprz rośnie :D Teraz czekam na zaręczyny Julki i Miśka :) Szkoda, że zostało tak mało rozdziałów, będę tęsknić za tym opowiadaniem.. :(
    Pozdrawiam, Kinga :) :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Z jednej strony dobrze, że nie zamierzasz mieszać, ale z drugiej JAK to koniec?!:( eh. Mam nadzieję, że już teraz wszystko będzie ok :). Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. no niee :( co piękne szybko się kończy obiecaj nową serię kochana ! Rozdział świetny!

    OdpowiedzUsuń
  10. Żadne pierdoły, Caroline. :) Mi się bardzo podobało, zresztą jak każdy rozdział. :) Ale zaraz, zaraz... Jak to koniec?! Ilość rozdziałów można policzyć na palcach jednej ręki?! No weź, weź... Z jednej strony fajnie, że nie zamierzasz już tu mieszać, ale z drugiej jeśli zbliżamy się ku końcowi,wolałabym żebyś jeszcze jakoś pokręciła - oczywiście tylko troszkę. :)
    Cieszę się, że Michał i Julia tak bardzo się do siebie zbliżyli i że nie są sobie obojętni. :)
    Chmielewski nareszcie zrozumiał niektóre fakty, mimo że go nie cieszyły, ale przynajmniej zniknie z życia naszych bohaterów. ;)

    czekam na kolejny :*
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Że co? Michał się zakochał? To może ja już nie będę już pisać.

    Pierwszy na spalone-fotografie.blogspot.com , serdecznie zapraszam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak Julka może mówić, że Michał to nic takiego? Niech się dziewczyna opamięta, w końcu zakochał się w niej sam Dziku ♥ A rodział jak zawsze genialny, zazdroszczę ci takiego "pióra" :3 Szkoda tylko, że za niedługo koniec...

    OdpowiedzUsuń
  13. Pf, chyba sobie kpisz, kotenieńku! Zapierdalaj po szuflę i zbieraj śnieg! <3
    skończyłabyś marudzić? pięknie jest, i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  14. a tak się Julka opierała, że nic między nimi nie ma :D tak... szczególnie widać to było przy ich pożegnaniu ;)
    tak! Miśku! bywaj w Warszawie <3
    szkoda, że do końca bliżej niż dalej :(

    OdpowiedzUsuń
  15. Jakie znowu pierdoły, co? Ja tam lubię jak wszystko dobrze się układa ;) No kiedy w końcu Julka i Michał będą razem tak oficjalnie? ;d Czasami, czytając watek o nich
    zastanawiam się czy czytam o nastoletniej miłości czy o miłości dorosłych ludzi ;d Ten Chmielewski się chyba w końcu odczepi od naszego Zbysia i Natalii. Skoro twierdzisz, że nie namieszasz to chyba już będą szczęśliwi ;)
    Pozdrawiam cieplutko, Kinga ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. To się porobiło. Zapraszam na nadzieję drugą na http://instynkt-samozachowawczy.blogspot.com. Mam nadzieję, że sie spodoba. Pozdrawiam, Kajdi ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Pojawił się szósty rozdział na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com, serdecznie zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ale słodki rozdział ;) Ale od początku. Na prawdę chciałabym zobaczyć minę Olszewskiego, gdy został tak pięknie zgaszony przez chłopaków i Natalię. Ale w ogóle mi go nie szkoda. Moim zdaniem, i tak za mało dostał :D A co do Michała i Julii, wiedziałam że tak będzie. Nie oszukujmy się, inaczej być nie mogło :D Już ich pierwsze spotkanie sprawiło, że pomiędzy nimi zaiskrzyło. No i nasze gołąbeczki :) Tam nie wiele się zmieniło, miłość kwitnie w najlepsze. Oby jak najdłużej :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. ale zrobiło się ślicznie. Julka i Michał, tak, podoba mi się to jak najbardziej. czekam na więcej. buziak ;*

    OdpowiedzUsuń
  20. tak tak tak! M wreszcie dostał to, co mu sie należało. niech spieprza gdziekolwiek i się więcej nie pokazuje. mam gościa powyżej uszu :) Misiek się zakochał! jak pięknie:) tylko mógłby porwać Julkę ze sobą i żyli by długo i szczęśliwie. a co do Zbysia i Natalii nie mieszaj! niech już im się ta dziecina cała i zdrowa urodzi :) i niech będzie wpsaniały hepi end!
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. słodko , czkam na więcej , a opowiadanie naprawdę super!! ;* jeśli będziesz miała czas wpadnij do mnie ;] http://siatkowka-pasja-milka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. U mnie nowy zapraszam, czekam co się urodzi.

    OdpowiedzUsuń
  23. Coś mi sie wydaje, że Misiek mimo wszystko będzie częstym gościem w Warszawie. albo Julka w Żorach :D
    U Bartmanów pełna sielanak. Teraz nic tylko ślubu wyczekiwać.
    Buuu... Koniec już nie długo? Będę za nimi tęsknić :(
    Buźka :***

    OdpowiedzUsuń
  24. Czekam na nastepny! :* zastanawiam sie nad imnieniem dla ich dziecka no i oczywiście płcią :D :* Dlaczego ja nie moge być na miejscu Julki?! :D ♥
    No i czekamy na charytatywny mecz PGE SKRY BEŁCHATÓW I REPREZENTACJI POLSKI 16 GRUDNIA :d ♥♥ Pozdrawiam: Marta :*

    OdpowiedzUsuń
  25. Zapraszam na nowy rozdział na -
    i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  26. Pojawiła się czwarta część na greens-art-handmade.blogspot.com, życzę miłej lektury:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Jeżeli masz ochotę to zapraszam na 5 rozdział http://ja-ty-oni.bloog.pl/ oraz na 14 http://zapomniecoprzeszlosci.bloog.pl/ ;)
    Pozdrawiam, Kinga ;*

    OdpowiedzUsuń