"For such a sin go to hell, as long as you."
Rozsiadłam się wygodnie
na ubikacji, przykładając telefon do ucha.
- Cześć kochaaaaanie! -
odezwałam się pierwsza, przeciągle.
- No cześć. -
wymruczał po drugiej stronie. - Wszystko w porządku?
- W jak najlepszym! -
zachichotałam.
- To co to za
hałasy?
Nie dziwota, że zapytał,
odgłosy alkoholowej orgii moich koleżanek było pewnie słychać nawet na ulicy.
- No wiesz, przyjaciółki
wpadły do mnie... A Ty dojechałeś bezpiecznie? - zmieniłam temat.
- Pewnie, jestem już u
Bartka.
- I co robicie? - no co?
Byłam ciekawa, co wyczynia mój chłopak, kiedy mnie nie ma w pobliżu.
- Oglądamy filmy
erotyczne. Całkiem ładne blondynki w nich występują...
- ŻE CO?! - omal nie
zakrztusiłam się własną śliną.
- Żartuję przecież! -
parsknął śmiechem. - Tęsknię za Tobą, wiesz? Chciałbym Cię przytulać,
całować...
- A nie masz na myśli:
"Chciałbym iść z Tobą do łóżka?" - wypowiedziałam zmysłowo,
przeczesując włosy palcami.
- Może w pewnym sensie -
odparł piekielnie pociągającym głosem.
Duża ilość alkoholu we
krwi dodała mi sporo odwagi, a także pomysłowości.
- Zibi?
- Tak?
- A nie miałbyś ochoty
ulec mojej wybujałej fantazji? - skoro nie mogłam go mieć przy sobie, chciałam
przynajmniej to sobie wyobrazić.
Misiek błądził wzrokiem
po suficie i ścianach szpitalnej sali. Nie potrafił zasnąć, wiedząc, że
blondynka w każdej chwili może odejść z tego świata. Chciał ją chociaż zobaczyć
z bliska, w tamtym momencie wszystko działo się zbyt szybko, aby mógł przyjrzeć
się jej twarzy. Złamana noga utrudniała mu jednak jakiekolwiek poruszanie się,
a tym bardziej chodzenie.
Dochodziła godzina
dwudziesta trzecia. Po korytarzach przestali kręcić się pacjenci, jedynie
pielęgniarki raz na jakiś czas wchodziły do niektórych sal, przynosząc
leki.
" Cholera jasna, ja
tak dalej nie mogę!" - pomyślał Michał i zrzucił z siebie pierzynę.
Ostrożnie podniósł się do pozycji siedzącej, położył nieuszkodzoną nogę na
podłodze, a następnie obłożoną gipsem. Złapał się barierki łóżka i pomalutku
wstał.
- Panie Kubiak,
zwariował Pan?! Proszę natychmiast kłaść się z powrotem! - do pomieszczenia
wpadła pulchniutka siostra oddziałowa, przynosząc leki na sen.
- Muszę zobaczyć się z
tą dziewczyną! - wychrypiał.
- Niech Pan poczeka do
rana.
- Teraz! - z jego gardła
wydobył się tak głośny krzyk, że aż pielęgniarka odskoczyła o parę kroków do
tyłu.
- Ciszej! Niech Pan
poczeka, pójdę po wózek.
Oddziałowa usadowiła na
nim Miśka i zawiozła do sali, w której leżała długowłosa blondynka. Popchnęła
drzwi i zostawiła go z nią samego.
- Gdyby coś się działo,
jestem w pomieszczeniu obok - powiedziała, po czym wyszła.
Michał z dokładnością
przyjrzał się dziewczynie. Była piękna, mimo, że poowijana bandażami i
poobijana. Założył jej kosmyk opadających włosów za ucho i palcem
przejechał po delikatnej skórze twarzy.
- Proszę, nie rób mi
tego. - wyszeptał. - Jesteś za młoda, całe życie przed Tobą. Chciałbym
móc poznać Twoje imię, usłyszeć Twój głos, zobaczyć te zapewne piękne oczy
przykryte powiekami. Boże, jeżeli naprawdę istniejesz, dlaczego jej to
robisz? Czym sobie na to zasłużyła? Dlaczego zamiast jej życia nie wziąłeś
mojego? - ukrył twarz w dłoniach, cichutko łkając. Płakał jedynie w naprawdę
ciężkich sytuacjach, ale nigdy z powodu nieznajomej kobiety.
Odciągnął lewą rękę od
głowy i położył w miejscu, gdzie umiejscowione było jej serce. Biło słabym, ale
równym rytmem.
- Wyjdziesz z tego,
gwarantuję - pogłaskał ją pieszczotliwie po policzku. Chociaż w głębi serca
tliła się w nim nadzieja, to rozum podpowiadał mu, że to wcale nie jest takie
pewne.
- Mów, mów kochanie! -
Jego podniecony głos tylko mnie nakręcał.
- Staję przed Tobą,
oddalona o zaledwie kilka metrów. Obserwuję, jak pochłaniasz moje ciało
wzrokiem, w Twojej głowie siedzą jedynie grzeszne myśli... - starałam się
mówić jak najbardziej zmysłowo.
- Żebyś wiedziała.
- Patrząc prosto w Twoje
zielone oczęta zaczynam zrzucać z siebie ciuchy...
- Wszystkie?
- Wszyściusieńkie! I
kiedy ostatnia część mojej garderoby ląduje na podłodze, padam na kolana i sunę
w Twoim kierunku, niczym pantera. - to było zupełnie nienormalne, ale dla
wczucia się w rolę naprawdę poruszałam się po kafelkach. - Jestem tylko Twoja,
rozgrzana do czerwoności. - czy to możliwe, żeby temperatura w łazience
tak gwałtownie wzrosła? - Chcę się z Tobą kochać. Ty, ja i mnące się pod nami
prześcieradło aż do białego rana. Masz ochotę na ostrą jazdę, kochanie?
Zamurowało go na moment.
Czyżbym była aż taka dobra?
- Mów więcej - wydusił w
końcu nieco zachrypniętym głosem.
- Moje dłonie lądują na
Twoich kolanach. Spoglądam w twe oczy, widząc, że chcesz więcej. Delikatnie
przesuwam nimi po wewnętrznej stronie Twoich ud, w kierunku podbrzusza, od
którego bije ciepło. Nie mija kilka sekund, a do Twojego największego
skarbu dociera światło dzienne... - westchnęłam przeciągle, coraz
bardziej zaczęło mi się to podobać.
- Kobieto, wiesz, co ja
bym tu z Tobą zrobił, gdybyś była obok?
- Nooo?
- Doprowadziłbym Cię do
takiego stanu, że jedyne, co potrafiłabyś zrobić, to wykrzyczeć moje imię
podczas fali napływającej ekstazy - wymruczał.
Poczułam, jak moje
policzki oblewa rumieniec.
- Tak uważasz?
- A wątpisz? No to teraz
Ty ulegnij nieco bartmanowej fantazji: Wyobraź sobie, że moje dłonie z
fascynacją krążą po Twoim nagim ciele, obserwując, jak reagujesz na choćby
delikatne muśnięcie. Moje usta zaczynają wędrówkę od skóry szyi aż dolnych
partii ciała, nie omijając miejsca, w którym jesteś gorąca niczym nagrzane
słońcem wnętrze muszli. Chcesz poczuć swojego mężczyznę w sobie?
Oparłam się plecami o
kafelki, chłonąc ten pełen namiętności głos. Zrzuciłam z siebie bluzę, zostając
w samej bokserce. Jakaś hiperwentylacja by się przydała.
- Jasne, że chcę -
wyszeptałam.
- To jeszcze nie koniec.
W momencie największego uniesienia obserwuję, jak wyginasz swoje ciało w łuk,
zaciskasz dłonie w pięści i przymykasz oczy, następnie przyciągasz mnie
do siebie, mrucząc mi do ucha: " Taaak Zibi, jeszcze", a ja spełniam
Twoją prośbę, widząc, jak przyjemność paraliżuje Twoje ciało.
Myślałam, że zaraz
oszaleję. Mimo, że był setki kilometrów stąd, teraz miałam go między swoimi
nogami, dającego nam oboje najpotężniejszą dawkę rozkoszy. Wydałam z siebie
przeciągły pomruk, który okazał się największym błędem tego wieczoru, a może
już nocy.
Mój odgłos był na tyle
głośny, że zwrócił uwagę przyjaciółek, szalejących w głównym pokoju. Bez
pukania wpadły do łazienki.
- Wszystko w porządku? -
zapytała Julia, po czym zmierzyła mnie wzrokiem, tak jak i dwie pozostałe.
Cóż, widok miały na
pewno ciekawy: 21-letnia kobieta, siedząca na podłodze z nogami
rozłożonymi jak do szpagatu, czerwona niczym wóz strażacki i przyklejona do
telefonu.
- W sekstelefon się
bawisz?! - zapytała zszokowana Ola.
- Skąd, ja tylko
rozmawiam z chłopakiem - odparłam, zakrywając komórkę dłońmi, aby Bartman
niczego nie usłyszał.
- Jasne, a wyglądasz,
jakbyś dopiero co z łóżka wyszła, i nie mam na myśli teraz spania - Aśka także
wtrąciła swoje trzy grosze.
- Czepiacie się i tyle.
A teraz pozwólcie, że dokończę konwersację - podniosłam się z zamiarem
wyrzucenia ich z toalety.
- O, co to, to nie,
stara! W takie zabawy to Ty się możesz bawić, kiedy nie masz gości. Pół godziny
siedzisz w tym kiblu! - Julka szybkim ruchem wyrwała mi telefon.
- Wybacz, Natalia
oddzwoni później - powiedziała przesłodzonym głosem i wcisnęła czerwony
przycisk.
- Ja Was kiedyś
zamorduję! - warknęłam.
- Też Cię kocham! - Olka
przytuliła mnie i pociągnęła w stronę salonu.
Dziewczyny siedziały,
rozmawiając o chłopakach z drugiego roku i zażerając się chipsami, które same
wygrzebały z mojej szafki. W głowie pozostawały mi jedynie niektóre słowa z tej
pogadanki, ciągle miałam ochotę dokończyć tę erotyczną rozmowę z napalonym
Bartmanem. Niestety, Asia zarzekła, że nie oddadzą mi komórki, dopóki nie
opuszczą mojego mieszkania, na co zbyt szybko się nie zanosiło.
Koleżanki rozeszły się
do swoich pokoi, nawalone za wszystkie czasy. Może i teraz pomogłam im przejść
przez korytarz, ale z rana nie będę waliła do drzwi i siłą wyciągała je na
uczelnię. Co to, to nie!
Wzięłam krótki prysznic
i wskoczyłam do łóżka. Chwyciłam w dłoń odzyskany telefon, przeszukując książkę
adresową. Jednak momentalnie pohamowałam swoje zamiary, patrząc, która jest
godzina. Było grubo po drugiej, Zibi od wczesnego rana zaczynał treningi,
a ja, jak na dobrą partnerkę przystało, nie powinnam go budzić o takiej
porze.
Odłożyłam telefon na
szafkę, zakładając poduszkę na głowę. Na kolejną dawkę 'seksu' nawet nie mam co
liczyć.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeżeli czytasz, pozostaw
po sobie chociażby króciutki komentarz. O wiele przyjemniej się piszę, kiedy
wiem, że mam dla kogo to robić.
Dziękuję za wszystkie
ciepłe słowa pod poprzednim rozdziałem. ;* Pozostawiam do Waszej oceny kolejny.
Tak, dosyć szybko jest, ale w następnych dniach tygodnia będę obładowana
obowiązkami. No i nieco krótko. ;/
Piekło już pewnie na
mnie czeka, będę się smażyć, zapewniam Was. :D Za dużo książek o tematyce
erotycznej, zdecydowanie za dużo. :D
Przyszły fragment może
jeszcze pod koniec tygodnia, chociaż nie obiecuję. ;)
Udało mi się zrobić
nagłówek, taki na szybko. :D Także usuwam zdjęcia (zrobię zakładkę
'Bohaterowie', żebyście wiedziały, jak z wyglądu wyobrażam sobie kolejnych
bohaterów).
super! ;)
OdpowiedzUsuń