sobota, 27 października 2012

Rozdział trzynasty.



"For such a sin go to hell, as long as you."

Rozsiadłam się wygodnie na ubikacji, przykładając telefon do ucha.
- Cześć kochaaaaanie! - odezwałam się pierwsza, przeciągle.
- No cześć.  - wymruczał po drugiej stronie.  - Wszystko w porządku?
- W jak najlepszym! - zachichotałam. 
- To co to za hałasy? 
Nie dziwota, że zapytał, odgłosy alkoholowej orgii moich koleżanek było pewnie słychać nawet na ulicy.
- No wiesz, przyjaciółki wpadły do mnie...  A Ty dojechałeś bezpiecznie? - zmieniłam temat.
- Pewnie, jestem już u Bartka.
- I co robicie? - no co? Byłam ciekawa, co wyczynia mój chłopak, kiedy mnie nie ma w pobliżu.
- Oglądamy filmy erotyczne. Całkiem ładne blondynki w nich występują...
- ŻE CO?! - omal nie zakrztusiłam się własną śliną.
- Żartuję przecież! - parsknął śmiechem.  - Tęsknię za Tobą, wiesz? Chciałbym Cię przytulać, całować...
- A nie masz na myśli: "Chciałbym iść z Tobą do łóżka?" - wypowiedziałam zmysłowo, przeczesując włosy palcami.
- Może w pewnym sensie - odparł piekielnie pociągającym głosem.
Duża ilość alkoholu we krwi dodała mi sporo odwagi, a także pomysłowości.
- Zibi?
- Tak?
- A nie miałbyś ochoty ulec mojej wybujałej fantazji? - skoro nie mogłam go mieć przy sobie, chciałam przynajmniej to sobie wyobrazić.

Misiek błądził wzrokiem po suficie i ścianach szpitalnej sali. Nie potrafił zasnąć, wiedząc, że blondynka w każdej chwili może odejść z tego świata. Chciał ją chociaż zobaczyć z bliska, w tamtym momencie wszystko działo się zbyt szybko, aby mógł przyjrzeć się jej twarzy. Złamana noga utrudniała mu jednak jakiekolwiek poruszanie się, a tym bardziej chodzenie. 
Dochodziła godzina dwudziesta trzecia. Po korytarzach przestali kręcić się pacjenci, jedynie pielęgniarki raz na jakiś czas wchodziły do niektórych sal, przynosząc leki. 
" Cholera jasna, ja tak dalej nie mogę!" - pomyślał Michał i zrzucił z siebie pierzynę. Ostrożnie podniósł się do pozycji siedzącej, położył nieuszkodzoną nogę na podłodze, a następnie obłożoną gipsem. Złapał się barierki łóżka i pomalutku wstał. 
- Panie Kubiak, zwariował Pan?! Proszę natychmiast kłaść się z powrotem! - do pomieszczenia wpadła pulchniutka siostra oddziałowa, przynosząc leki na sen. 
- Muszę zobaczyć się z tą dziewczyną! - wychrypiał.
- Niech Pan poczeka do rana.
- Teraz! - z jego gardła wydobył się tak głośny krzyk, że aż pielęgniarka odskoczyła o parę kroków do tyłu.
- Ciszej! Niech Pan poczeka, pójdę po wózek.
Oddziałowa usadowiła na nim Miśka i zawiozła do sali, w której leżała długowłosa blondynka. Popchnęła drzwi i zostawiła go z nią samego.
- Gdyby coś się działo, jestem w pomieszczeniu obok - powiedziała, po czym wyszła.
Michał z dokładnością przyjrzał się dziewczynie. Była piękna, mimo, że poowijana bandażami i poobijana. Założył jej kosmyk opadających włosów za ucho i  palcem przejechał po delikatnej skórze twarzy. 
- Proszę, nie rób mi tego.  - wyszeptał. - Jesteś za młoda, całe życie przed Tobą. Chciałbym móc poznać Twoje imię, usłyszeć Twój głos, zobaczyć te zapewne piękne oczy przykryte powiekami.  Boże, jeżeli naprawdę istniejesz, dlaczego jej to robisz? Czym sobie na to zasłużyła? Dlaczego zamiast jej życia nie wziąłeś mojego? - ukrył twarz w dłoniach, cichutko łkając. Płakał jedynie w naprawdę ciężkich sytuacjach,  ale nigdy z powodu nieznajomej kobiety.
Odciągnął lewą rękę od głowy i położył w miejscu, gdzie umiejscowione było jej serce. Biło słabym, ale równym rytmem.
- Wyjdziesz z tego, gwarantuję - pogłaskał ją pieszczotliwie po policzku. Chociaż w głębi serca tliła się w nim nadzieja, to rozum podpowiadał mu, że to wcale nie jest takie pewne. 

- Mów, mów kochanie! - Jego podniecony głos tylko mnie nakręcał.
- Staję przed Tobą, oddalona o zaledwie kilka metrów. Obserwuję, jak pochłaniasz moje ciało wzrokiem, w Twojej głowie siedzą jedynie grzeszne myśli...  - starałam się mówić jak najbardziej zmysłowo.
- Żebyś wiedziała.
- Patrząc prosto w Twoje zielone oczęta zaczynam zrzucać z siebie ciuchy...
- Wszystkie?
- Wszyściusieńkie! I kiedy ostatnia część mojej garderoby ląduje na podłodze, padam na kolana i sunę w Twoim kierunku, niczym pantera. - to było zupełnie nienormalne, ale dla wczucia się w rolę naprawdę poruszałam się po kafelkach. - Jestem tylko Twoja, rozgrzana do czerwoności.  - czy to możliwe, żeby temperatura w łazience tak gwałtownie wzrosła? - Chcę się z Tobą kochać. Ty, ja i mnące się pod nami prześcieradło aż do białego rana. Masz ochotę na ostrą jazdę, kochanie?
Zamurowało go na moment. Czyżbym była aż taka dobra?
- Mów więcej - wydusił w końcu nieco zachrypniętym głosem.
- Moje dłonie lądują na Twoich kolanach. Spoglądam w twe oczy, widząc, że chcesz więcej. Delikatnie przesuwam nimi po wewnętrznej stronie Twoich ud, w kierunku podbrzusza, od którego bije ciepło.  Nie mija kilka sekund, a do Twojego największego skarbu dociera światło dzienne...  - westchnęłam przeciągle, coraz bardziej zaczęło mi się to podobać.
- Kobieto, wiesz, co ja bym tu z Tobą zrobił, gdybyś była obok?
- Nooo?
- Doprowadziłbym Cię do takiego stanu, że jedyne, co potrafiłabyś zrobić, to wykrzyczeć moje imię podczas fali napływającej ekstazy - wymruczał.
Poczułam, jak moje policzki oblewa rumieniec.
- Tak uważasz?
- A wątpisz? No to teraz Ty ulegnij nieco bartmanowej  fantazji: Wyobraź sobie, że moje dłonie z fascynacją krążą po Twoim nagim ciele, obserwując, jak reagujesz na choćby delikatne muśnięcie. Moje usta zaczynają wędrówkę od skóry szyi aż dolnych partii ciała, nie omijając miejsca, w którym jesteś gorąca niczym nagrzane słońcem wnętrze muszli. Chcesz poczuć swojego mężczyznę w sobie?
Oparłam się plecami o kafelki, chłonąc ten pełen namiętności głos. Zrzuciłam z siebie bluzę, zostając w samej bokserce. Jakaś hiperwentylacja by się przydała.
- Jasne, że chcę - wyszeptałam.
- To jeszcze nie koniec. W momencie największego uniesienia obserwuję, jak wyginasz swoje ciało w łuk, zaciskasz dłonie w pięści i przymykasz oczy,  następnie przyciągasz mnie do siebie, mrucząc mi do ucha: " Taaak Zibi, jeszcze", a ja spełniam Twoją prośbę, widząc, jak przyjemność paraliżuje Twoje ciało.
Myślałam, że zaraz oszaleję. Mimo, że był setki kilometrów stąd, teraz miałam go między swoimi nogami, dającego nam oboje najpotężniejszą dawkę rozkoszy. Wydałam z siebie przeciągły pomruk, który okazał się największym błędem tego wieczoru, a może już nocy.
Mój odgłos był na tyle głośny, że zwrócił uwagę przyjaciółek, szalejących w głównym pokoju. Bez pukania wpadły do łazienki.
- Wszystko w porządku? - zapytała Julia, po czym zmierzyła mnie wzrokiem, tak jak i dwie pozostałe.
Cóż, widok miały na pewno ciekawy:  21-letnia kobieta, siedząca na podłodze z nogami rozłożonymi jak do szpagatu, czerwona niczym wóz strażacki i przyklejona do telefonu.
- W sekstelefon się bawisz?! - zapytała zszokowana Ola.
- Skąd, ja tylko rozmawiam z chłopakiem - odparłam, zakrywając komórkę dłońmi, aby Bartman niczego nie usłyszał. 
- Jasne, a wyglądasz, jakbyś dopiero co z łóżka wyszła, i nie mam na myśli teraz spania - Aśka także wtrąciła swoje trzy grosze.
- Czepiacie się i tyle. A teraz pozwólcie, że dokończę konwersację - podniosłam się z zamiarem wyrzucenia ich z toalety.
- O, co to, to nie, stara! W takie zabawy to Ty się możesz bawić, kiedy nie masz gości. Pół godziny siedzisz w tym kiblu! - Julka szybkim ruchem wyrwała mi telefon.
- Wybacz, Natalia oddzwoni później - powiedziała przesłodzonym głosem i wcisnęła czerwony przycisk.
- Ja Was kiedyś zamorduję! - warknęłam.
- Też Cię kocham! - Olka przytuliła mnie i pociągnęła w stronę salonu.
Dziewczyny siedziały, rozmawiając o chłopakach z drugiego roku i zażerając się chipsami, które same wygrzebały z mojej szafki. W głowie pozostawały mi jedynie niektóre słowa z tej pogadanki, ciągle miałam ochotę dokończyć tę erotyczną rozmowę z napalonym Bartmanem. Niestety, Asia zarzekła, że nie oddadzą mi komórki, dopóki nie opuszczą mojego mieszkania, na co zbyt szybko się nie zanosiło. 
Koleżanki rozeszły się do swoich pokoi, nawalone za wszystkie czasy. Może i teraz pomogłam im przejść przez korytarz, ale z rana nie będę waliła do drzwi i siłą wyciągała je na uczelnię. Co to, to nie!
Wzięłam krótki prysznic i wskoczyłam do łóżka. Chwyciłam w dłoń odzyskany telefon, przeszukując książkę adresową. Jednak momentalnie pohamowałam swoje zamiary, patrząc, która jest godzina. Było grubo po drugiej,  Zibi od wczesnego rana zaczynał treningi, a ja, jak na dobrą partnerkę przystało, nie powinnam go budzić o takiej porze. 
Odłożyłam telefon na szafkę, zakładając poduszkę na głowę. Na kolejną dawkę 'seksu' nawet nie mam co liczyć.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jeżeli czytasz, pozostaw po sobie chociażby króciutki komentarz. O wiele przyjemniej się piszę, kiedy wiem, że mam dla kogo to robić.

Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa pod poprzednim rozdziałem. ;* Pozostawiam do Waszej oceny kolejny. Tak, dosyć szybko jest, ale w następnych dniach tygodnia będę obładowana obowiązkami. No i nieco krótko. ;/
Piekło już pewnie na mnie czeka, będę się smażyć, zapewniam Was. :D Za dużo książek o tematyce erotycznej, zdecydowanie za dużo. :D
Przyszły fragment może jeszcze pod koniec tygodnia, chociaż nie obiecuję. ;)

Udało mi się zrobić nagłówek, taki na szybko. :D Także usuwam zdjęcia (zrobię zakładkę 'Bohaterowie', żebyście wiedziały, jak z wyglądu wyobrażam sobie kolejnych bohaterów). 

1 komentarz: