czwartek, 20 grudnia 2012

Rozdział trzydziesty drugi.


Walcząc z burzą, dobijamy do brzegu.
Oddajesz mi wszystko, ale ja chcę więcej.
I czekam na ciebie.”

U2 ~ With Or Without You.

Biel, wszędzie biel. To jednak nie śnieg miał taki kaprys, aby pokryć Śląsk w porze typowo letniej. Rażący dla oczu kolor charakteryzował nie ziemię za oknem, a korytarz, w którym się znajdowaliśmy. Nasze kolorowe ubrania wręcz gryzły się z niczym niezmąconą białością. Jeżeli na ścianach istniały jakiekolwiek plamki czy zadrapania, to spłynęły po nich jak po psie. Nawet podłoga była tak zjawiskowo wypucowana, że na dzień dobry można było wywinąć orła, co w moim stanie nie należałoby do zabawnych i przyjemnych rzeczy. Podnoszenie mnie równałoby się z przyjazdem dźwigu, ewentualnie straży pożarnej.
Siedziałam na plastikowym krzesełku, w jednej ręce ściskając ostatnie wyniki badań, w drugiej dłoń ukochanego. Wzdychałam ciężko, czasami zerkając z niepewnością na Zbyszka. Mój układ nerwowy został podzielony na dwie części. Jedna z nich trzęsła się ze strachu, druga kwiliła z radości. Obawy nie dotyczyły jednak samego dziecka. Z pozoru mogło wydawać się to dziwne, ale bałam się mojej nowej pani ginekolog, a zarazem położnej. Przeszperaliśmy w internecie fora dotyczące Żor, które zaprowadziły nas właśnie do tej przychodni. W czym tkwił problem? Ano w tym, że lekarz w swojej profesji wspaniały, co najwyżej paskudny człowiek z charakteru. 
- Kochanie, nie martw się – szepnął mi na ucho. – Nie taki diabeł straszny jak go malują, czyż nie?
- To się jeszcze okaże – przebąknęłam, nerwowo skubiąc kartki.
Jak na złość akurat w tym momencie drzwi od sali się uchyliły, a zza nich przez powietrze przepłynął nieco skrzekliwy głos.
- Pani Olszewska, zapraszam.
Biorąc głęboki oddech, chwyciłam się za okrągły brzuch i ślimaczym tempem podniosłam z krzesełka.
- Poczekaj – mruknęłam do zbierającego tyłek z obicia Bartmana. – Rzekomo faceci mogą wchodzić, ale z taką żyletą to nigdy nie wiadomo. Zapytam się.
Wsadziłam głowę w szczelinę między frontem a framugą.
- Dzień dobry – wysiliłam się na słodki uśmiech. – Czy narzeczony także może być przy badaniu?
Szczuplutka pani doktor w średnim wieku machnęła jedynie ręką. W moim przekonaniu to oznaczało tak.
Kiwnęłam palcem na Zbyszka. Ten podniósł się energicznie i szybkim krokiem wparował do środka. Chyba nieco za szybkim, bo chwilę potem masował swoje czoło. Albo on nie patrzył na nic, co jest na wysokości jego głowy, albo te framugi mieli tutaj nieprzystosowane do takiego wzrostu.
- Drodzy państwo, to badania czy cyrk na kółkach? – skierowała swój wzrok na nas. Automatycznie otworzyła usta ze zdumienia. Okulary z czerwonymi oprawkami zsunęły się jej z nosa i uderzyły o plik kopert z informacjami o pacjentkach.
- Czy to nie pan wywołuje u mojej córki rozmaite piski i wrzaski, a na dodatek gości na ścianie sąsiedniego bloku? – wycharkała, łapiąc się za kark.
- Całkiem możliwe – strzelił swój firmowy uśmiech, siadając na drugim wolnym fotelu.

Wredne babsko, które przyczepiłoby się do najmniejszej pierdoły? A skądże znowu! Można by było rzec, że zamieniła się charakterem z aniołem. Żadnych retorycznych pytań, żadnych docinków na temat ubioru czy dbania o siebie, nic. Wręcz przeciwnie. Głos pani doktor został jakby nastrojony. Ćwierkała jak ptak zamiast syczeć niczym odkurzacz. Wpatrywała się rozmarzonym spojrzeniem nie tylko w Zbyszka, ale i również mój brzuch. Badanie wykonywała z największą czułością, specjalny żel nakładała tak delikatnie, że nawet najbardziej wrażliwa kobieta niewiele by z tego dotyku poczuła.
- Proszę patrzeć na ekran – pisnęła, jakby sprawdzała rozwój swojego wnuka, a nie zupełnie obcego dziecka.
Pojeździła chwilkę specjalnym przetwornikiem, aż w końcu na monitorze pojawiło się maleństwo. Zbysiu wysilił wzrok, przyglądając się dziecku z dokładnością.
- Okulary są w mojej torebce – mruknęłam, kręcąc z dezaprobatą głową. Na boisku myśli jak najlepszy naukowiec, natomiast poza nim w ogóle nie wysila się na testowanie swojego czerepu.
Mimo tego, że włożył szkła na nos, to i tak podszedł pod sam telewizorek, wręcz zasłaniając mi widok. Błądził palcem po ekranie, najwyraźniej zawzięcie czegoś szukając.
- Pani doktor? – spojrzał z ukosa na lekarkę. – Dlaczego on nie ma, ehm, członka?
- Bo to dziewczynka, proszę pana. Będzie miał pan córeczkę – rozpromieniła się jak słońce.
Usiadł z powrotem na rogu kozetki, silnie ściskając moją dłoń. Miałam wrażenie, jakby ktoś zakleił mu usta. Nie pisnął ani słówka podczas przepisywania witamin, nie odpowiedział na złożone z strony pani ginekolog gratulacje, nie użył zwrotu grzecznościowego, kiedy składał autograf dla jej latorośli na kartce papieru. Pociągnął mnie za sobą do samochodu, pomógł się zapiąć, po czym usiadł za kierownicą. Ciszę przerywało jedynie grające radio.
- Zibi, co jest? – nie wytrzymałam napięcia. – Tak bardzo cieszyłeś się na to badanie, na zobaczenie kruszynki przed urodzeniem, a teraz twój entuzjazm tak po prostu wyparował.
Przez jego usta nie przepłynęło żadne słowo. Uśmiechnął się jedynie delikatnie, ponownie oddając się w całości jeździe.
- Wolałbyś mieć syna, prawda? – musiałam o to zapytać.
Gwałtownie zahamował ze względu na czerwone światło.
- Nie, skądże – bąknął, wpatrując się w stopy położone przy hamulcach.
- Więc w czym problem?
Wziął kilka głębokich oddechów. Ponownie wwiercił swoje, tym razem ciepłe, spojrzenie.
- Nie wiem, jak nazwać naszą córkę – powiedział z powagą, po czym wybuchnął gromkim śmiechem.
- Wkręcałeś mnie przez cały czas?! – fuknęłam, w międzyczasie uderzając go dłonią w głowę.
- Kochanie, nie gniewaj się. Po prostu chciałem zobaczyć twoją reakcję – wymruczał, ocierając łzy wypływające zza jego powiek.
- To nie było śmieszne, Bartman – warknęłam, mierząc go lodowatym spojrzeniem. – Przyprawiłeś mnie o marmoladę zamiast mózgu.
Zachichotał ponownie.
- Jak mogłaś pomyśleć, że wolałbym syna zamiast córki? Przecież płeć żeńska jest o wiele lepsza pod względem rodzicielstwa.
- A niby skąd taka teoria? Twoje wcześniejsze teorie a'la wróżbita pozwoliły mi tak pomyśleć.
- Bo dziewczynkę mogę ubrać zarówno w dres, jak i sukienkę. Mogę nauczyć grać w piłkę, jak i bawić się z nią lalkami. Z dziewczynką mogę wszystko.
- Poczytałbyś trochę magazynów plotkarskich to byś wiedział, że nie takie rzeczy z małymi chłopczykami się wyprawia – oświeciłam jego siatkarski umysł.
- W życiu nie wcisnąłbym syna w rajstopy i kazał mu wywijać jak baletnica! – oburzył się. – A wracając do wcześniejszego tematu – Magdalena.
- Co Magdalena? – spojrzałam na niego jak na kosmitę.
- Takie imię proponuje dla naszego dziecka.
- Magda, Madzia, Madziul, Meg, Lena? – posłużyłam się wszystkimi znanymi mi skrótami tego imienia. Wyciągnęłam usta w szeroki uśmiech. – Podoba mi się.
- Skarbie, twój narzeczony wybiera tylko to, co ci się będzie podobało – zrobił kuriozalną minę, patrząc na mój brzuch jak wygłodniały pies na kości. – Magdaleno Bartman, wiedz, że twój tatuś cię oczekuje. Masz pozwolenie na ślinienie, gryzienie i wymiotowanie na wujka Michała. I zapamiętaj sobie już na początku – żadnych chłopaków głoszących wywody pod oknami! Do dwudziestego roku życia to ojciec będzie wiódł prym, a nie jakiś tam wymoczek.
- Wiesz co? Czasami myślę, że masz o wiele gorsze poglądy od osiedlowego monitoringu w postaci moherów.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Miało być wcześniej, ale porządki świątecznie skutecznie uniemożliwiły mi dodanie rozdziału. Przepraszam, że dziś tylko o Zbyszku i Natalii, ale nie miałam koncepcji na napisanie tego inaczej. Jeszcze tylko dwa, włącznie z epilogiem. ;)
Tysiok, dla Ciebie. :*

Życzeń jeszcze nie składam, bo mam w planie prezent świąteczny. Podejrzewam, że w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia się pojawi. :)

Mam coraz mniej czasu na pisanie. Mówiąc szczerze – wolę nadrobić zaległości niż bazgrać byle co. A takie dziesięć powiadomień dziennie blokuje dzierganie w Wordzie, bo na cały dzień przed komputem pozwolić sobie nie mogę. Postaram się przez te kilka dni wolnego stworzyć coś nowego. Nie, to jeszcze nie będzie druga część herosów. :)

Czy tylko według mnie sesja Zibi&Igła jest najlepszą, jaka do tej pory powstała? *.*


23 komentarze:

  1. Ojej <3
    Zibi będzie świetnym ojcem, aczkowiek odrobinkę szkoda mi Michałka... Ale cóż, skoro tatuś pozwolił ;)
    A teraz będę paskudą i złapię Cię za słówko: Będzie kolejna część herosów ;) bo napisałaś, że ta niespodzianka to JESZCZE nie jest druga część, a to oznacza, że ona kiedyśtam się pojawi :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Caroline! Cudowne! Kocham Cię i za tego bloga i za bloga o Samancie i za perwersję. Jesteś aktywnym wulkanem pomysłów. DZIĘKUJĘ CI :3

    POZDRAWIAM :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę przestraszyłam się tą reakcją Zbyszka, ale widzę, że nie potrzebnie. Sprytny plan miał ale nie można tak Natki denerwować. Imię dla małej też mi się podoba. Co do sesji jestem takiego samego zdania co Ty. Pozdrawiam Angel :*

    OdpowiedzUsuń
  4. że przepraszam się bardzo, ale dlaczego Mała może obślinić, gryźć i wymiotować na mojego Kubiaka? :P
    rozwaliłaś mnie <3 Zibi i jego pomysł :D rozdział cudowny :) tak, sesja genialna <3 cudowna <3 ale się zaserduszkowałam :P

    OdpowiedzUsuń
  5. oj jest najlepsza! równie ciekawa jest jeszcze sesja Baku- piłka ;3
    boże! (dzisiaj będzie grzecznie :)) jak ja sie wystraszyłam tej reakcji Bartmana!normalnie myślałam, że powie jej dziękuje odchodzę. ale nie. ten to musi sobie żarty stroić. motyla noga! na początku nie polubiłam pani doktór, ale z czasem stała się fajna i mozna ją zaakceptować. no kurczę, cały czas czekam na rozwinięcie sytuacji z Kubim. ino sie biedny zakochał.
    mało czasu na pisanie? zmuszam się, wyganiam i nakazuje sobie pisanie rozdziału, ale ewidentnie mi nie idzie. miałam dodać przed świętami, ale nie wiem czy dam radę. w dodatku zostałam wrobiona w cało łikendowe pomaganie w kuchni. matko! nie wiem czy wypowiedź wyszła spójna, ale padam na twarz:) Ahoj;*;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zbyszek wkręcił nie tylko Natalię, ale i mnie :).Ta jego reakcja była niezbitym dowodem, że nie cieszy się z córeczki. Gdyby tak na prawdę było, straciłby w moich oczach, i to bardzo... Ale na szczęście, to tylko poczucie humoru Bartmana dało o sobie znać. Magdalena? Piękne, normalne imię :) Ogólnie, świetny rozdział, choć tylko wątek Bartmanów. Czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja wiedziałam, że będzie się cieszył z dziewczynki :). Faceci zawsze się cieszą i często rozpiera ich większa duma ;). Całe szczęście, że ubierałby chłopca w rajstopki, bo co by z niego wyrosło :P. Madzia z takimi rodzicami, jak i wujkami będzie miała dobrze ;). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj, ten Bartman, do końca trzyma w napięciu :) A Madzia to szczęściara, mieć taką rodzinę... ahh :) Dlaczego tak mało do końca? Całe szczęście startujesz z czymś nowym! Doczekać się nie mogę :)
    Pozdrawiam, Kinga :*

    OdpowiedzUsuń
  9. No i proszę, pani doktor z pozoru wredna zołza, okazała się być sympatyczną kobietką. :) I jeszcze ten jej tekst: "Czy to nie pan wywołuje u mojej córki rozmaite piski i wrzaski, a na dodatek gości na ścianie sąsiedniego bloku?" – rozwalił mnie! :)
    Zadrżałam, kiedy po usłyszeniu płci dziecka, Bartman stał się nagle taki oschły i obrażony. W głowie tworzył mi się już czarny scenariusz, a Natalii napędził na pewno ogromnego stracha. Już widzę jak tata Zbyś zajmuje się swoją małą kruszynką, Madzią. :) Achh.. :)

    A sesja Zbyszka i Krzyśka... Bajka! :)

    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Pan Zbigniew to z pewnością mózgu nie ma, w każdym bądź razie w tym opowiadaniu. Jak można tak nastraszyć kobietę w ciąży?! :D Poza tym cieszę się, że będzie córeczka, a nie synek. :) Czekam z niecierpliwością na następny i przepraszam w takim razie, że nie pozwalam Ci pisać w Wordzie, obiecuję poprawę :D :*

    OdpowiedzUsuń
  11. ale u nich kolorowo :)i tak ma być już do końca. Podoba mi się wybór imienia - moja imienniczka ;)

    a sesja Zibiego i Igły - marzenie! Tak gdzieś 20 razy już ją przeglądałam i skończyć nie mogę :D
    pozdrowienia ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. "Masz pozwolenie na ślinienie, gryzienie i wymiotowanie na wujka Michała." - biedny Misiek!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ósmy rozdział na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com, serdecznie zapraszam:)

    W wolnym czasie rozdział przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ach ten Bartman ;) Ja już naprawdę się wystraszyłam, że on się nie będzie cieszył z córeczki ;d Oj jak dobrze, że tak nie jest ;d Ta Madzia będzie prawdziwą szczęściarą ;d mieć Zibiego za ojca, o Jezu ja też tak chcę ! No cóż, pozostaje pogratulować rodzicom tego, że będą mieli na pewno prześliczną córeczkę ;)
    Pozdrawiam gorąco, Kinga ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Pani doktor nie taka zła jak ją malują ;) Jej córka powinna być z niej dumna bo tak dobrze rozpoznała idola swojej córki, że jej autograf załatwiła ;) Że moja mama tak dobrze się nie zna na siatkarzach :P
    No więc będzie Madzia ;) Najlepiej było by gdyby to były bliźniaki :) Na początku myślałam, że Zbyszek jest zawiedziony, że to pierworodna, a nie pierworodny. Jednak na całe szczęście tak nie jest :)

    OdpowiedzUsuń
  16. decydowanie nie! kiedy ja zobaczyłam tę sesję z Igłą i Zibim, to stwierdziłam, że Bóg jest kobietą! od razu gęba się cieszy jak się na nich patrzy :) (podobnie miałam z Zibim otwierającym kokosa). ale może coś na temat rozdziału... więc! kurde! już myślałam, że Zbysław wbił sobie do tej pięknej czarnej główki, że będzie miał syna i biedna dziewczynka będzie cierpiała, bo ten a nie inny plemnik był szybszy! no żesz w morde! ;p śmiem twierdzić, że to będzie najpiękniejsza dziewczynka na świecie (zaraz po mnie!;p). A Kubi... jużn mu współczuję tych zaślinionych i orzyganych ubrań! :) pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeżeli masz ochotę to zapraszam na nowe notki http://zapomniecoprzeszlosci.bloog.pl/ i http://ja-ty-oni.bloog.pl/ ;)
    Pozdrawiam, Kinga ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Sesja jak najbardziej udana, jak dla mnie idealna :D
    Zibi ładnie nastraszył Natalię, także mnie, a tu taka niespodzianka :)
    Nie mogę się doczekać kolejnych części i tego "czegoś nowego" :)
    Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale miałam brak czasu ;D
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy rozdział: http://setball-for-hope.blogspot.com/, Doroshi :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Cześć :) Jeżeli masz czas i ochotę to serdecznie zapraszam na XIV jestesmy-sobie-przeznaczeni.blogspot.com . Nie czytasz, zignoruj :)
    Życzę wesołych Swiąt i udanego sylwestra :*

    PS. Nowości nadrobię już niebawem :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Zbyszkowi się udało , bo ja też się trochę przestraszyłam .;D
    Rozdział jak zawsze coby tu dużo mówić ... świetny :)
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział :
    http://volleyball-my-lifee.blogspot.com/
    Oraz życzę Wesołych Świąt i udanego Sylwestra . ; ))

    OdpowiedzUsuń
  21. padłam przy momencie, gdy to Zibi szukał dowodów na to, że to będzie syn. a tu proszę jaka niespodzianka. Magdalena - ogólnie ładne imię, ale zbyt pospolite, tak myślę.

    przy okazji zapraszam na piątkę na all-against-us.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Pochłonęłam Twojego bloga w jeden dzień :3 jestem pod wrażeniem. Cudowny. :* Masz talent i to ogromny. Blog o Samancie oraz perwersja również są genialne . ;D
    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń